Aryna Sabalenka dość szybko, choć nie przez cały czas łatwo i przyjemnie pokonała Mamanchayę Sawangkaew 6:4, 6:1 w meczu drugiej rundy turnieju rangi WTA 1000 w Pekinie. Spotkanie potrwało zaledwie godzinę i siedemnaście minut, ale tenisistka z Tajlandii pokazała kilka bardzo efektownych zagrań w obronie czy parę odważnych returnów. Jej styl gry mógł się spodobać chińskiej publiczności. Większe argumenty sportowe były jednak po stronie Białorusinki, która dała się przełamać tylko raz. O jej jakości świadczy chociażby sytuacja z piątego gema otwierającego seta. Sawangkaew prowadziła w nim 30:15 przy serwisie wiceliderki rankingu. Była o dwie piłki od wyjścia na prowadzenie z przewagą breaka. Wtedy jednak zawodniczka urodzona w Mińsku potrafiła wejść na jeszcze wyższy poziom. Co za skrót Aryny Sabalenki. Sawangkaew była bez szans Po kilku bardzo mocnych uderzeniach pod linię końcową zobaczyła, że oponentka jest w stanie dobiegać do wielu trudnych piłek, więc włączyła tzw. plan B i zaskoczyła ją bardzo ładnym zamaskowanym skrótem z rotacją odchodzącą z kortu. 187. rakieta świata ruszyła do piłki, ale zatrzymała się po dwóch metrach, bo miała świadomość, że nie uratuje tej wymiany. Odegranie było idealne - piłka spadła tuż za siatką, a drugiego kozła zrobiła już na ostatnich centymetrach korytarza deblowego. "Dropshoty Aryny są skuteczne, ponieważ przeciwniczki zazwyczaj spodziewają się mocnych uderzeń z linii końcowej" - skomentował wpis WTA jeden z kibiców. Skrót Sabalenki można zobaczyć poniżej. W kolejnym meczu zagra z Ashlyn Krueger lub Lulu Sun.