Podczas konferencji prasowych na turnieju Roland Garros 2023 Aryna Sabalenka była proszona o złożenie jasnej deklaracji dotyczącej swojego stosunku do wojny w Ukrainie i do polityki Aleksandra Łukaszenki. Długo robiła uniki, nawet odwoływała spotkania z dziennikarzami, aż w końcu zdecydowała się zająć stanowisko. Ta wypowiedź została przez rodaków przyjęta z mieszanymi odczuciami. Zdecydowanie skomentował ją m.in. Artur Udrys. To siatkarz, który przed trzema laty na znak protestu przeciwko dyktaturze zrezygnował z występów w reprezentacji Białorusi. "Chyba nikt bardziej niż Białorusini nie chciał, żeby Sabalenka dała odpowiedź na pytania, które otrzymała podczas Roland Garros. Według mnie słowa, które padły z jej ust, zostały na niej wymuszone i nikogo nimi nie przekonała. To wciąż były neutralne stwierdzenia. Powiedziała, że nie popiera Łukaszenki 'w tym momencie'. To 'w tym momencie' mi się nie podoba. W białoruskim internecie jest z tego sporo żartów i memów, na przykład, że Sabalenka nie popiera Łukaszenki codziennie od godz. 12 do godz. 15" - powiedział w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty. Tymczasem tenisistka żali się w wywiadzie na złe traktowanie, jakiego miała doświadczyć w ojczyźnie. Mocne starcie Świątek z Sabalenką poza kortem. To się musiało tak skończyć Trudy Aryny Sabalenki w Białorusi. "Wiadomość brzmiała: Jesteś do niczego" "W Białorusi nikt we mnie nie wierzył. Mówili mi, że jestem głupia, do niczego, że nie umiem nic robić za wyjątkiem mocnego uderzenia" - wyznaje Sabalenka dla L'Equipe. Od razu zarzeka się, że nie za bardzo ją to obeszło. "Naprawdę nie obchodzi mnie to. Już wtedy miałam własną świadomość, poszłam własną drogą. Wiadomość, jaką dostawałam od niektórych trenerów, brzmiała: Jesteś do niczego. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego, ale niczego nie słuchałam. To musi być coś we mnie, w moim DNA, w moim charakterze" - przekonuje. Bezwzględna "groźba" Aryny Sabalenki. Już otwarcie mówi o zemście na Świątek. "Tak, Iga to mój cel" Sabalenka chciała zakończyć tenisową karierę. "To koniec" W rozmowie z L'Equipe Aryna Sabalenka wspominała również sytuację, w której po jednym z przegranych meczów trener ukraińskiej rywalki miał doprowadzić ją do łez. "Pewnego dnia trener ukraińskiej zawodniczki powiedział do mnie: 'Cieszę się, że przegrałaś'. Udałam się do biura organizacji WTA. Płakałam jak dziecko, nie byłam w stanie nic powiedzieć. On śledził mnie i krzyczał za mną, że zrzucałam bomby... My nie popieramy wojny, więc czego od nas oczekujecie? Że będziemy krzyczeć: 'Nie dla wojny?'" - przekazała. Białorusinka nie kryła ogromnych emocji także przed kamerą Netfliksa. W serialu "Break Point" opowiadała, że po rozpoczęciu wojny w Ukrainie musiała przyjąć sporo nienawistnych komentarzy pod swoim adresem. Dostawała nawet życzenia śmierci. "Czułam, jakby wszyscy mnie nienawidzili z powodu mojej narodowości" - wyznała. Doszło do tego, że poważnie rozważała zakończenie tenisowej kariery. "Nie chcę już grać w tenisa. To koniec. Wszystko mi mówi, że powinnam zrezygnować" - wykrzyczała w obecności kamery. Ostatecznie z gry nie zrezygnowała. "To było moje i ojca marzenie. Pomyślałam sobie: 'Nie mogę się poddać. Nie zaakceptowałby tego'" - wyjaśniła. Nerwowo w obozie Igi Świątek po urazie tenisistki. Maciej Ryszczuk: "Wszystko było na ostrzu noża"