Dla Aryny Sabalenki ostatnie tygodnie są najlepszymi w karierze - Białorusinka w końcu dopięła swego i po tym, jak Iga Świątek odpadła z US Open na etapie czwartej rundy, objęła prowadzenie w światowym rankingu WTA. Urodzona w Mińsku zawodniczka była o krok od tego, by ten sukces przypieczętować triumfem w Nowym Jorku, ale w finale musiała uznać wyższość rewelacyjnej Coco Gauff. Sabalenka na kort wróciła po niemal miesięcznej przerwie i została zgłoszona do turnieju WTA 1000 w Pekinie. W pierwszej rundzie trafiła na Sofię Kenin, z którą do tej pory rozegrała trzy mecze. Dwukrotnie górą była Białorusinka, z kolei ostatnie bezpośrednie starcie tenisistek padło łupem Amerykanki, która pokonała przyszłą liderkę rankingu w tegorocznym turnieju w Rzymie, eliminując ją na etapie drugiej rundy. Iga Świątek nie myśli o rankingu. Ma zupełnie inny cel Turniej WTA 1000 w Pekinie. Aryna Sabalenka z awansem I chociaż w poprzednim meczu triumfowała Kenin, to zdecydowaną faworytką pojedynku rozgrywanego w Pekinie była Sabalenka. Białorusinka bardzo dobrze weszła w mecz i pewnie czuła się przy własnym podaniu, bez większych problemów zapisując kolejne gemy na swoim koncie. Udało jej się też dwukrotnie przełamać rywalkę, przez co pewnie wygrała pierwszego seta (6:1), serwując po drodze cztery asy serwisowe i górując nad rywalką w każdym aspekcie gry. Finalistka ostatniego US Open równie pewnie weszła w drugą partię. Wprawdzie Kenin wygrała pierwszego gema przy własnym podaniu, ale później znowu straciła serwis i znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. Mało brakowało, a w piątym gemie ponownie zostałaby przełamana, ale ostatecznie obroniła cztery break pointy i doprowadziła do stanu 3:2 dla Białorusinki. Liderka rankingu WTA wciąż jednak miała przewagę przełamania i potężny atut w postaci dobrego serwisu, który wprawdzie nie funkcjonował już tak imponująco jak w pierwszym secie, ale wciąż był w stanie "postraszyć" Kenin. Ta nie zdołała już odwrócić losów partii, zakończyła seta z dwoma gemami na koncie i pożegnała się z turniejem. Sabalenka z kolei po triumfie (6:1, 6:2) czeka na rozstrzygnięcie meczu Magdaleny Fręch z Katie Boulter, który wyłoni jej rywalkę w drugiej rundzie.