To spotkanie przejdzie do historii rzymskiego turnieju, bez żadnych wątpliwości. Po pierwszym secie bliżej sukcesu była Elina Switolina, grała sprytnie, wygrała 6:4. A później Aryna Sabalenka wskoczyła na momentami niebotyczny poziom, rozstawiała bezradną rywalkę po korcie i gdy już miała wyrównać na 1:1, chwyciła się za plecy, na twarzy pojawił się ból. Z kortu nie zeszła. Mimo kontuzji zagrała kapitalnie, ofiarnie. Obroniła trzy piłki meczowe, wygrała 4:6, 6:1, 7:6 (7) i awansowała do ćwierćfinału. Kibice czekali na Sabalenkę. Co za transparent Dla Białorusinki momentami spotkanie ze Switoliną miało dramatyczny przebieg. Udało jej się przetrwać dzięki pomocy fizjoterapeutki, a także ogromnej sile woli i charakterowi. I to właśnie najbardziej doceniają u niej fani, których akurat w Rzymie ma całkiem sporo. Część z nich czekała zresztą na korcie, by podziękować białoruskiej tenisistce za walkę. Przygotowali też specjalny transparent dla swojej ulubienicy o treści "Jest tylko jedna tygrysica na korcie", nawiązujący do tatuażu, który ma Sabalenka. "Zmora" Świątek już czeka Kibice tenisa zastanawiają się teraz, czy kłopoty ze zdrowiem Sabalenki to była tylko chwilowa słabość, czy też mogą rzutować na kolejne spotkania. Na turnieju WTA w Rzymie przyszła pora na ćwierćfinały, gdzie na Białorusinkę czeka spore wyzwanie. Wiceliderka rankingu WTA zmierzy się bowiem z Jeleną Ostapenko, nazywaną "koszmarem" Igi Świątek. Nieobliczalna reprezentantka Łotwy w Rzymie prezentuje zarówno swoje dobre, jak i to bardziej szalone oblicze. W starciu z Sabalenką może postawić jej twarde warunki... albo totalnie się rozsypać. Tak czy inaczej, to może być bardzo interesujące starcie. A na pewno będzie pełne emocji.