Znamy już nazwiska wszystkich czterech półfinalistek tegorocznego turnieju WTA w Rzymie. Po wspaniałym występie do Igi Świątek, Coco Gauff i Aryny Sabalenki dołączyła Danielle Collins. Amerykanka o wielki finał powalczy z ostatnią z wymienionych i będzie to dla niej wymarzona okazja, aby zemścić się na Białorusince za porażkę po szalonym pojedynku w Madrycie. 30-latka z Florydy znów pokazała, że dysponuje bardzo wysoką formą i jest w stanie rywalizować z każdym. Dla rewelacyjnej Amerykanki, która w swoim ostatnim sezonie w karierze gra znakomicie, to będzie jednak również starcie ze swoim koszmarem, na który dotąd nie znalazła sposobu. Szansa na wielki rewanż. Dla Collins Sabablenka jest jak koszmar Porażka w Madrycie była dla Collins pierwszą od czasu Indian Wells. Sabalenka przerwała passę piętnastu zwycięstw z rzędu Amerykanki. A jak pamiętamy, było to szalone spotkanie. Od pierwszych minut spotkania czuć było ogromne napięcie na korcie. Początek należał do Amerykanki, ale w ósmym gemie drugiego seta nastąpił kluczowy zwrot akcji na korzyść Białorusinki. Wiceliderka rankingu wygrała ostatecznie 4:6, 6:4, 6:3. I było to zarazem piąte zwycięstwo Sabalenki nad Collins w ich piątym starciu. Dla Amerykanki ta zawodniczka jest prawdziwym koszmarem. Nie potrafiła jej pokonać ani razu, a po ostatniej porażce mogła być wręcz wściekła, bo przecież druga tak wspaniała passa będzie trudna do powtórzenia. Dlatego starcie w Rzymie zapowiada się arcyciekawie. Collins w Wiecznym Mieście znów jest w świetnej formie, a jej wygrana z Wiktorią Azarenką mogła robić wrażenie. Teraz ponownie na jej drodze staje Aryna Sabalenka. Czy dojdzie do rewanżu i wielkiej zemsty? Niebawem się przekonamy. Wielkie sukcesy na koniec kariery Danielle Collins w styczniu zaskoczyła kibiców informacją o zakończeniu przygody z ukochaną dyscypliną. Wyznała, że ten sezon będzie jej ostatnim w karierze. Jak sama zdradziła, zamierza skupić się na założeniu rodziny i chce zadbać o swoje zdrowie. Kilka lat temu sportsmenka ujawniła publicznie, że zdiagnozowano u niej reumatoidalne zapalenie stawów. "Żyję z przewlekłą chorobą zapalną, która wpływa na zdolność zajścia w ciążę" - wyznała Amerykanka. W swoim ostatnim w karierze sezonie spisuje się jednak znakomicie. Wygrała turnieje w Miami i Charleston, niemal w każdym starcie dochodzi daleko i kto wie, czy nie namiesza jeszcze w którejś z wielkoszlemowych imprez. Niedawno stwierdziła zresztą, że w młodych latach nie była gotowa na to, by zaistnieć w świecie tenisa. Może jednak w świetle tego, co dzieje się w jej życiu w tym roku, zdecyduje się odwlec decyzję o końcu kariery przynajmniej o 12 miesięcy? Kibice z pewnością mocno na to liczą.