Qinwen Zheng miała trudniejszą drogę od Donny Vekić do czwartej rundy US Open. W pierwszych dwóch rundach Chinka musiała odrabiać straty w pojedynkach z Amandą Anisimovą i Eriką Andriejewą. W potyczce z Jule Niemeier poszło jej już o wiele łatwiej, straciła zaledwie trzy gemy. Chorwatka z kolei nie straciła żadnego seta przeciwko Kimberly Birrell, Greet Minnen i Peyton Stearns. Dzięki temu otrzymaliśmy rewanżowy pojedynek za olimpijski finał. Po tym, jak Zheng pokonała Igę Świątek w półfinale, w starciu o olimpijski tytuł pewnie pokonała Vekić. Chorwatka odczuła podczas tamtego spotkania trudy całego turnieju, w dodatku nawierzchnia nieco bardziej sprzyjała Chince. Teraz obie miały okazję zmierzyć się na nawierzchni twardej, przez co zapowiadało się na bardziej wyrównane starcie niż w Paryżu. Trzysetowe starcie w rewanżu za olimpijski finał. Znamy rywalkę Aryny Sabalenki Od początku obserwowaliśmy bardzo ciekawą walkę, żadna z zawodniczek nie zamierzała odpuszczać. W gemie otwarcia Chinka przeszła skuteczną próbę gry pod presją. Od stanu 15-30 zaserwowała trzy asy i udanie otworzyła batalię. Podobnie było także w piątym gemie - wówczas również wyszła z takiej samej sytuacji, jeszcze raz korzystając ze znakomitego podania. Chwilę później Donna miała delikatny kryzys. Prowadziła 40-15 przy swoim podaniu, ale dopuściła do break pointów dla przeciwniczki. Ostatecznie wyszła jednak z opresji i wyrównała na 3:3. W dalszym fragmencie nie obserwowaliśmy już żadnej okazji na przełamanie. Obie bardzo solidnie pilnowały swojego podania, przez co o losach pierwszej, zaciętej partii decydował tie-break. Solidniejsza w tej rozgrywce okazała się Chinka. Najpierw wyszła na 4-1, a potem Chorwatka podarowała jej jeszcze punkt po podwójnym błędzie i zrobiło się 5-2 z podwójnym mini-breakiem. Później Qinwen utrzymała oba swoje podania i wygrała seta 7:6(2). Start drugiej odsłony przyniósł nam mały zwrot akcji. Tym razem jako pierwsza serwowała Vekić i to ona mogła wywierać presję na przeciwniczce wynikiem. Po ponad godzinie gry doczekała się pierwszych szans na przełamanie. Premierową okazję zmarnowała, ale nie podłamała się tym faktem. Po chwili pojawił się drugi break point, przy którym wymusiła błąd na rywalce i zrobiło się 2:0. 28-latka nie poszła jednak za ciosem. W następnym gemie dała Qinwen odrobić stratę przełamania, mimo okazji na 3:0. Najpierw popełniła podwójny błąd serwisowy, a później dwie kosztowne pomyłki podczas rozgrywanych akcji. Po kilku minutach doszło do wyrównania stanu w drugim secie. Donna miała dwie okazje na 4:2, jednak tym razem złota medalistka z Paryża zaprezentowała się bardzo skutecznie w momencie zagrożenia. W dziesiątym gemie Chorwatka dopięła swego. Pojawiały się kolejne setbole i w końcu za trzecim udało się zakończyć partię wynikiem 6:4. Pierwsze dwa sety sporo kosztowały 28-latkę. U progu decydującej odsłony meczu lepiej od strony fizycznej prezentowała się Zheng. Chinka wykorzystała ten aspekt, przełamując już na "dzień dobry". W piątym gemie pojawił się break point na 4:1, ale Donna przedłużyła jeszcze swoje nadzieje na sukces. Odrodziła się po kryzysowym fragmencie i chwilę później mogła dostać break pointa powrotnego, jednak piłka po dropszocie zatrzymała się na taśmie. To był decydujący moment spotkania. W następnym gemie mistrzyni olimpijska przełamała do zera i przy stanie 5:2 serwowała po zwycięstwo. Dokonała tej sztuki, kończąc spotkanie wynikiem 7:6(2), 4:6, 6:2 po blisko 180 minutach rywalizacji, grubo po godz. 2:00 czasu lokalnego. W ćwierćfinale będziemy zatem świadkami rewanżu za finał Australian Open, gdzie Qinwen Zheng przegrała z Aryną Sabalenką. Białorusinka nie zagra za to z Donną Vekić - Chorwatka ma bilans 6-2 w bezpośrednich starciach z tenisistką urodzoną w Mińsku.