24-letnia Sabalenka notuje bardzo udane otwarcie sezonu 2023. Przede wszystkim - wygrała Australian Open, w meczu o tytuł pokonując Jelenę Rybakinę. Wcześniej, w półfinale zatrzymać próbowała ją Magda Linette, która zwłaszcza w pierwszym secie postawiła jej trudne warunki. Przed wielkoszlemowymi zmaganiami Białorusinka wygrała z kolei turniej w Adelajdzie. Po zakończeniu rywalizacji w Australii w akcji oglądaliśmy "Sabę" tylko raz - podczas turnieju WTA w Dubaju. Tam jednak nie wszystko poszło po jej myśli - w ćwierćfinale pokonała ją późniejsza triumfatorka, Barbora Krejcikova (0:6, 7:6, 6:1). Po krótkiej przerwie Białorusinka wróciła do akcji w Indian Wells, gdzie jest rozstawiona z "dwójką". Aryna Sabalenka awansowała bez gry W pierwszej rundzie miała "wolny los", zaś w drugiej trafiła na notowaną w światowym rankingu dopiero na 427. pozycji Rosjankę, Jewgieniję Rodinę. Jak nietrudno się domyślać, Sabalenka nie miała z nią najmniejszych problemów. Wygrała 6:2, 6:0, a pojedynek trwał tylko 65 minut. Kolejną przeciwniczką drugiej rakiety globu miała być Ukrainka, Łesia Curenko. 33-latka do drabinki głównej przebijała się przez kwalifikacje, a w pierwszych rundach pokonywała kolejno Zhu Lin (6:4, 6:3) oraz Donnę Vekić (2:6, 6:2, 6:2). Mecz miał odbyć się nocą z niedzieli na poniedziałek polskiego czasu. Tuż przed jego rozpoczęciem ogłoszono jednak, że do spotkania nie dojdzie. Łesia Curenko zrezygnowała z gry - przekazali organizatorzy, nie informując o powodach decyzji Ukrainki. Curenko w tym sezonie na podobny krok zdecydowała się już podczas turnieju ITF w Canberze, gdzie zrezygnowała z gry w półfinale przeciwko Brytyjce, Jodie Burrage. Dwukrotnie również kreczowała - w trakcie imprez w Meridzie i Monterrey (w obu przypadkach - w pierwszej rundzie). Aryna Sabalenka w czwartej rundzie zagra z... Barborą Krejcikovą. Czeszka to jedyna zawodniczka, która w tym sezonie zdołała ją pokonać. Czy znów dokona tej sztuki?