Już rok temu nauczyłem się w Londynie, by na prognozy pogody patrzeć najdalej dzień do przodu. Jesteśmy na wyspie w północno-wschodniej części Atlantyku, gdzie pogoda zmienia się niczym w kalejdoskopie. Pogodowy alert nad Wimbledonem. Co z większością sobotnich meczów? Dlatego na razie niespecjalnie przejmuję się tym, że aż do wtorku prognozowane są opady deszczu o różnej częstotliwości, bo może być dużo lepiej. Niemniej z tyłu głowy coś mi podpowiada, że równie dobrze może zdarzyć się jeszcze bardziej uciążliwy do pracy scenariusz. Dzisiejsza rywalizacja na wielu kortach otwartych przy Church Road miała rozpocząć się równo o godzinie 11 czasu lokalnego. Harmonogram gier od świtu rysował się w ciemnych barwach, bo dzisiaj Londyn jest bardzo zimnym miastem, na co wpływa przede wszystkim porywiście wiejący wiatr. A gdy do momentami gwałtownych podmuchów doszedł jeszcze opad deszczu, stało się jasne, że w takich warunkach tenisiści nie będą według harmonogramu rozgrywali swoich spotkań. Po kilku komunikatach ze strony organizatorów dotyczących opóźnień ostatecznie w okolicach godziny 13.00 (14.00 czasu polskiego) tenisiści i tenisistki ruszyli do akcji. Po kilkudziesięciu minutach jednak rozgrywki zostały przerwane. Patrząc w górę wydaje się, że to może nie być koniec kłopotów... Póki co pewnym jest tylko to, że emocje czekają na kibiców na obu zadaszonych stadionach, czyli korcie centralnym i korcie numer 1. Na drugiej najważniejszej arenie wydarzeniem dnia dla Polaków będzie mecz 3. rundy Igi Świątek z reprezentującą Kazachstan Julią Putincewą. Realnie prognozując, jako że wcześniej dokończony zostanie mecz Amerykanina Bena Sheltona z Kanadyjczykiem Denisem Shapovalovem, polska gwiazda wyjdzie na kort w okolicach godziny 16:30, a może jeszcze później. Wcześniej z powodu pogody ucierpiały Magdy: Linette i Fręch Przypomnijmy, że to już kolejny raz, gdy pogoda w największym mieście Anglii i Wielkiej Brytanii torpeduje plan gier. Wcześniej ucierpiały już m.in. obie Magdy, Linette i Fręch, które miały rozegrać swoje spotkania w "polskim dniu", na jaki zapowiadał się miniony wtorek. Ostatecznie z powodu przesunięć wcześniejszych spotkań, spowodowanych opadami deszczu, musiały zaczekać do następnego dnia, by wybiec na kort. Niestety rozgrywkę singlową zakończyły na pierwszych rundach, Linette przegrała w trzech setach z Eliną Switoliną, a od Fręch lepsza okazała się Beatriz Haddad Maia. Artur Gac, Wimbledon