- Nie wierzę, żeby zawodnikom pozwalano, by byli sponsorowani przez firmy bukmacherskie, a turnieje są. To hipokryzja. Nie rozumiem do końca, jak to wszystko działa, ale to dziwne - ocenił Murray podczas konferencji prasowej po swoim meczu pierwszej rundy Australian Open. Wicelider światowego rankingu zaapelował do władz światowego tenisa o wzmożone działania w walce z korupcją oraz przykładanie większej wagi do edukowania zawodników - zwłaszcza młodych - jak mają się zachować, gdy dostaną taką propozycję. - Nie powinni się o tym dowiadywać z gazet. Kiedy byłem młodym zawodnikiem... właściwie niemal przez całą moją karierę nikt mnie przed tym nie ostrzegł - zaznaczył Brytyjczyk. Propozycje umyślnego przegrywania meczu dostawał za pośrednictwem Facebooka Kokkinakis, nadzieja australijskiego tenisa. - Ci ludzie pojawiali się znikąd, pisząc "dam ci taką, a taką sumę, jeśli przegrasz dany mecz". Próbowałem zablokować te wiadomości, by móc skupić się na swojej pracy - wspominał 19-letni zawodnik. Były brytyjski tenisista Arvind Parmar z kolei zetknął się z tym problemem podczas challengera ATP, turnieju niższej rangi, w 2004 roku w Holandii. - Godzinę przed wyjściem na kort zaoferowano mi kopertę pełną euro za porażkę w dwóch setach. Nieznany mi człowiek podszedł do mnie, gdy kończyłem trening. Pokazał pieniądze i powiedział, że muszę przegrać w dwóch partiach. Był nerwowy, a w kopercie miał znaczną sumę, kilkadziesiąt tysięcy euro. Znacznie więcej niż mogłem wygrać za triumf w tamtej imprezie i więcej niż większość zawodników na tym poziomie zarabia przez rok - podkreślił. Stacja BBC i portal BuzzFeed ujawniły, że 16 tenisistów, którzy w ostatniej dekadzie plasowali się w czołowej "50" światowego rankingu, jest podejrzanych o udział w ustawianiu meczów. Na stronie internetowej BBC szeroko opisano pojedynek w turnieju w Sopocie z 2007 roku. Wówczas najwyżej rozstawiony Nikołaj Dawydienko niespodziewanie przegrał ze znacznie niżej notowanym Argentyńczykiem Martinem Vassallo-Arguello. Rosjanin wygrał pierwszą partię, w drugiej - mimo prowadzenia - uległ rywalowi, a w decydującej skreczował z powodu kontuzji stopy. Uwagę zwrócił fakt, że przed meczem i w jego trakcie - mimo prowadzenia Dawydienki - postawiono znaczne sumy na zawodnika z Ameryki Południowej. Jak dodano, podczas wszczętego później śledztwa zawodnicy twierdzili, że nie utrzymywali kontaktu, ale w telefonie Vassallo-Arguello znaleziono numer do Rosjanina oraz SMS-y wysyłane przez Argentyńczyka do członka włoskiej mafii bukmacherskiej. Łącznie podejrzanych o udział w procederze jest 28 graczy. Stacja BBC opisała dokładnie tylko przypadek meczu w Sopocie. W artykule nie podano żadnych innych nazwisk. Zaznaczono jedynie, że w aferę zamieszanych jest kilku deblowych triumfatorów imprez wielkoszlemowych. Do ustawiania meczów miało dojść m.in. podczas trzech pojedynków na Wimbledonie i jednego w Rolandzie Garrosie. Jak dodano, zawodnikom, o których mowa, nie postawiono zarzutów, a część z nich rywalizuje w rozpoczętym w poniedziałek Australian Open. Zarzucono władzom światowego tenisa, że sprawa została przez nie zatuszowana. Po ukazaniu się informacji o aferze szef organizacji ATP Chris Kermode szybko zwołał konferencję, na której stanowczo odrzucił takie sugestie. Od poniedziałku afera z ustawianiem meczów to temat równie ważny w środowisku tenisowym, jak wyniki w Melbourne, a kolejni zawodnicy odnoszą się do sprawy. Lider światowego rankingu Serb Novak Djoković sam bezpośrednio propozycji korupcyjnej nie otrzymał, ale w 2007 roku złożono taką członkom jego sztabu. Szwajcar Roger Federer zaznaczył z kolei, że chciałby poznać nazwiska zawodników, którzy brali udział procederze. - Wtedy to byłby konkret i można by o tym dyskutować. Winni są zawodnicy? Ich zespoły? Kto dokładnie? Nie ma sensu odpowiadać na coś, co jest zwykłą spekulacją - stwierdził. Amerykanka Serena Williams zaś zapewniła, że sama zawsze daje z siebie wszystko na korcie i wydaje jej się, że rywalki również. Przy okazji raportu BBC i BuzzFeed przypomniano sprawę opublikowanej w 2011 roku listy szwedzkiego dziennika "Svenska Dagbladet", na której znalazły się nazwiska tenisistów biorących udział w podejrzanych meczach. Wymienieni mogli sami ustawiać mecze lub tylko brać udział w podejrzanych spotkaniach. Na liście znaleźli się m.in. Agnieszka Radwańska i Łukasz Kubot. Autorem spisu miała być zajmująca się walką z korupcją w tenisie organizacja TIU. Jej przedstawiciel Mark Harrison zaprzeczył jednak oficjalnie, aby TIU sporządziło takie zestawienie.