Andriejewa wyeliminowana z turnieju. Kluczowa informacja dla Świątek ws. WTA Finals
Mirra Andriejewa, Jasmine Paolini i Jelena Rybakina - te trzy zawodniczki walczą jeszcze o dwa wolne miejsca w WTA Finals w Rijadzie. Wszystkie zgłosiły się do rywalizacji w zawodach rangi 500 w Ningbo, Rosjanka jako pierwsza pokazała się na korcie. I był to jej kolejny już fatalny pokaz, przegrała z 219. w rankingu WTA Lin Zhu. A to ją może bardzo drogo kosztować. Na to potknięcie czekały Paolini i Rybakina, one zmagania zaczną w czwartek.

Mirra Andriejewa to jedna z dwóch tenisistek, która w tym roku zdołała dwukrotnie pokonać Igę Świątek - dokonała tego jeszcze tylko Coco Gauff. I jednocześnie to jedna z trzech zawodniczek, obok Aryny Sabalenki i Amandy Anisimovej, które w swoim dorobku za sezon 2025 mają po dwa tytuły WTA 1000. Ona dokonała tej sztuki w Dubaju i Indian Wells, później dotarła jeszcze do ćwierćfinału w Wielkim Szlemie w Paryżu. Już w połowie roku była niemal pewna tego, że na końcu sezonu znajdzie się w WTA Finals w Rijadzie.
I na pewno będzie tam mogła jechać, bo ma... kwalifikację w deblu, wspólnie z Dianą Sznajder. Tyle że ta singlowa jest coraz bardziej niepewna - patrząc na formę młodej zawodniczki z Syberii. I pogoń Jeleny Rybakiny oraz Jasmine Paolini.
One zmagania w Ningbo zaczną w czwartek, Andriejewa już je zakończyła. Choć była rozstawiona z jedynką, przegrała w drugiej rundzie z Chinką Lin Zhu, która wczoraj ograła Emmę Raducanu.
WTA Ningbo. Mirra Anderiejewa - Lin Zhu w walce o ćwierćfinał turnieju rangi 500. Kluczowe zmagania w walce o finał w Rijadzie
Jeszcze miesiąc temu, przed startem azjatyckich zmagań, można było niemal w ciemno zakładać, że Mirra Andriejewa wywalczy sobie przepustkę do WTA Finals w Rijadzie. Ona i Jessica Pegula, a o ostatnie wolne miejsce powalczą Jelena Rybakina i Jasmine Paolini.
Tyle że rywalki coraz lepiej punktowały, Pegula docierała do kluczowych faz turniejów, a Andriejewa coraz bardziej się rozsypywała. Sportowo i emocjonalnie, co pokazały już zmagania w Wuhanie. W Pekinie przegrała z Sonay Kartal (WTA 81), w Wuhanie z Laurą Siegemund (WTA 57), teraz wpadła zaś na Lin Zhu. Chinkę z 219. pozycji na świecie, choć to nieco zakłamany ranking. Dwa lata temu była 31., teraz próbuje wrócić do szerokiej czołówki.

Mimo wszystko nikt chyba nie zakładał, że w środę miejscowi fani tenisa dostaną taki prezent. A jednocześnie prezent otrzymają też Paolini i Rybakina.
Mirra Andriejewa ma bowiem w rankingu WTA Race 4320 punktów, Jasmine Paolini 4131 punktów, a Jelena Rybakina - 3913 punktów. Jeśli Kazaszka wygra całe zmagania w Ningbo, wyprzedzi Rosjankę. Po drodze, w półfinale, będzie musiała zapewne pokonać Włoszkę, ale ta również znajdzie się przed Rosjanką.
Andriejewa nie zakładała już występu w ostatnim liczonym do rankingu turnieju WTA 500 w Tokio (w następnym tygodniu), teraz będzie prawdopodobnie musiała wystąpić o dziką kartę. To w Japonii ostatecznie rozstrzygnie się bowiem, kto uzupełni skład finalistek w Rijadzie.
Dziś w starciu z Chinką Rosjanka znów gasła z każdym kolejnym etapem meczu. Pierwszego seta wygrała jeszcze 6:4, ale już pod koniec widać było, że Zhu znajduje odpowiednie ścieżki, by wymuszać błędy turniejowej "1". Kluczem była dobra defensywa, cierpliwie przebijanie piłki na drugą stronę. A Andriejewa dopełniała dzieła.
W drugiej partii Mirra popełniła 28 niewymuszonych błędów, siedem z nich stanowiły wpadki na serwisie. A rywalka z kolejnych okazji korzystała. Gdy Lin Zhu wykorzystała piłkę setową, po niecelnym zagraniu Rosjanki, ta wybiła piłkę gdzieś wysoko, przez otwarty dach kortu. Była maksymalnie sfrustrowana.
A to nie pomaga, poległa też w trzeciej partii (2:6), dołożyła kolejnych 19 błędów. Jej trenerka Conchita Martinez z przerażeniem patrzyła na kort. Po 137 minutach sensacja stała się faktem.












