Danielle Collins przeżywa właśnie najpiękniejsze momenty w swojej tenisowej karierze. Tydzień temu okazała się najlepsza w turnieju WTA 1000 w Miami, pokonując w wielkim finale Jelenę Rybakinę 7:5, 6:3. Amerykanka zaimponowała zwłaszcza w kluczowych momentach starcia o swoje najcenniejsze trofeum. Nie bała się ryzykować przy absolutnie newralgicznych akcjach i to zaowocowało końcowym zwycięstwem. Po fantastycznym występie na Florydzie nie zdecydowała się na odpoczynek i już bryluje w kolejnym turnieju. Podczas WTA 500 w Charleston pokonała kolejno: Paulę Badosę, Ons Jabeur i Sloane Stephens. Imponujące było zwłaszcza zwycięstwo ze swoją rodaczką. W meczu o awans do ćwierćfinału imprezy Collins straciła zaledwie cztery gemy. To najlepszy przykład tego, w jak niesamowitej dyspozycji znajduje się aktualnie 30-latka. Kolejną rywalką Amerykanki była Elise Mertens - czterokrotna mistrzyni turniejów wielkoszlemowych, ale w grze podwójnej. Belgijka triumfowała również podczas tegorocznego Australian Open w parze z Su-Wei Hsieh. W poprzedniej rundzie w Charleston błysnęła wygraną w starciu z Eliną Switoliną. Belgijka postawiła się, ale to nadal zbyt mało na Collins. Niesamowita passa Amerykanki 28-latka odważnie ruszyła do boju przeciwko Danielle i już w pierwszym gemie udało jej się wykorzystać break pointa przy czwartej okazji. To, na co mocno pracowała, po chwili straciła. W szóstym gemie Collins jeszcze raz wywalczyła przełamanie i jak się potem okazało - był to decydujący moment inauguracyjnej partii. Kilka minut później Amerykanka podwyższyła prowadzenie na 5:2. Ostatecznie triumfowała w premierowym secie 6:3. W drugiej partii wszystko, co najlepsze dla 30-latki, znów rozpoczęło się w środkowej fazie seta. Od stanu 2:2 wygrała aż trzy gemy z rzędu, z czego aż dwa przy serwisie rywalki. Mertens było jeszcze stać na jeden zryw, dzięki czemu zmniejszyła przewagę triumfatorki WTA 1000 w Miami do jednego gema. Przy stanie 5:4 Amerykanka miała jednak kolejną szansę, by zamknąć spotkanie przy własnym podaniu i tym razem zrealizowała cel. Ostatecznie Collins wygrała mecz 6:3, 6:4 i odniosła swoje 11. zwycięstwo z rzędu. W najnowszym notowaniu rankingu WTA Danielle Collins już na pewno zamelduje się w czołowej "20". W przypadku zdobycia kolejnego trofeum będzie to nawet miejsce w TOP 15. W półfinale na rozpędzoną Amerykankę będzie czekać Maria Sakkari, a w ew. finale Jessica Pegula albo Daria Kasatkina.