Interia: Czy tenis był jedyną dyscypliną sportu, którą chciała pani uprawiać? Alicja Rosolska: - Nie do końca. Chodziłam do szkoły sportowej i tam uprawiałam wiele innych dyscyplin: głównie lekkoatletykę, ale grałam też w koszykówkę, piłkę ręczną i siatkówkę. Miałam do czynienia z różnymi sportami, ale wybrałam tenis. Co zadecydowało? - Tenis podoba mi się najbardziej, a ponadto moja mama jest też jego trenerką, więc miałam go we krwi. Pani gra głównie debla. Dlaczego wybrała pani tę formę tenisa. - Od samego początku miałam dużo większą frajdę z grania debla, ponieważ jest on bardziej interesujący, więcej się dzieje na korcie. Nie ukrywam, że miałam też lepsze wyniki w deblu. Jak jeździłam na turnieje, to zwyciężałam w grze podwójnej, a w singlu dochodziłam do ćwierćfinałów czy półfinałów. Gdy więc przyszedł czas seniorski, dostałyśmy szansę zagrania w turnieju WTA w Sopocie razem z moją byłą partnerką Klaudią Jans, gdzie doszłyśmy do finału. Wtedy głównym sponsor tej imprezy, Prokom, zaproponował, że może nas wspomóc. Naszym głównym celem były igrzyska olimpijskie w Pekinie. Postanowiłyśmy spróbować i skoncentrować się tylko na deblu. Wystarczył jeden rok występowania tylko w grze podwójnej, by nasze rankingi singlowe spadły, nie mogłyśmy się już "łapać" do turniejów. I potem nie miałyśmy już wyjścia. Z kolei w deblu zaczęłyśmy iść w górę, występować w imprezach Wielkiego Szlema i tak zostało. Wygrała pani trzy turnieje WTA w deblu, ale w parze z Klaudią Jans-Ignacik tylko jeden i to wcale nie ten pierwszy. - Z Klaudią grałyśmy przez prawie osiem lat, z dwoma małymi przerwami. Czasami jednak tak w życiu bywa, że właśnie przerwa daje świeżej energii i gdy zagrałyśmy oddzielnie, zdobyłam akurat pierwszy tytuł z Ligą Dekmeijere w Chile, z czego bardzo się cieszyłam. Potem wygrałam też jednak turniej z Klaudią (w hiszpańskiej Marbelli - przyp. red.). Czy grała pani przeciwko którejś z Rosjanek, z którymi ewentualnie możecie zagrać w deblu? - Grałam zarówno przeciwko Swietłanie Kuzniecowej, Anastazji Pawliuczenkowej jak i Witalii Diaczenko. Nigdy nie miałam okazji wystąpić naprzeciw Marii Szarapowej. I jak wypadła pani na tle tych rywalek? - Przeciwko Pawliuczenkowej grałam kilka razy, ale żeby coś dokładniej powiedzieć, musiałabym sprawdzić w internecie, bo nie pamiętam wszystkich meczów. W ostatnim spotkaniu przegrałam z nią w Miami. Z Kuzniecową ostatni raz grałam na Ronaldzie Garrosie, jeszcze z Klaudią u boku, i też przegrałyśmy, ona grała w parze z Wierą Zwonariową. Z kolei jeszcze w czasach juniorskich, grając razem z Martą Domachowską, pokonałam Kuzniecową. Jaki będzie wynik meczu Polska - Rosja? - Bardzo chciałabym, żebyśmy wygrały i to najlepiej do zera, ale zobaczymy jak wyjdzie. Klaudia, zapytana przeze mnie, powiedziała, że być może nie trzeba będzie wcale debla rozgrywać. Pani też wolałaby nie wychodzić na kort? - Mamy taką fajną sytuację, że debel będzie rozgrywany nawet przy wyniku 3-0, tylko w trochę krótszej formie. Rozmawiał: Paweł Pieprzyca