Magda Linette i Wiktoria Azarenka już dwukrotnie grały ze sobą w tym sezonie. W marcu w Miami po zaciętym, trzysetowym starciu górą była poznanianka, zaś w sierpniu w Montrealu pewnie wygrała była liderka rankingu WTA. Można zatem powiedzieć, że dodatkową stawką tego meczu okazało się prowadzenie w bezpośrednich starciach w 2023 roku. Pierwotnie mecz miał się rozpocząć w okolicy godz. 13:30 czasu polskiego, ale pojedynki poprzedzające to starcie potrwały znacznie dłużej niż zakładano, przez co spotkanie wystartowało z dwugodzinnym opóźnieniem. Zadrżała ręka w kluczowym momencie pierwszego seta Mecz od własnego podania rozpoczęła 31-letnia reprezentantka Polski. Magda pewnie wygrała swojego gema, nie tracąc żadnego punktu. Kolejny, już przy serwisie Azarenki, rozpoczął się kuriozalnie. Wiktoria popełniła dwa podwójne błędy serwisowe. Później zdobyła jednak cztery punkty z rzędu i zapisała się na tablicy wyników. Kolejny gem przy serwisie poznanianki wynikowo potoczył się tak, jak pierwszy gem przy podaniu byłej liderki światowego rankingu - od stanu 0-30 Magda wygrała cztery punkty z rzędu. Chwilę później Azarenka pewnie wyrównała i mieliśmy wynik 2:2. W piątym gemie doszło do pierwszego przełamania w tym meczu - niestety na niekorzyść naszej reprezentantki. Magda nie wygrała ani jednego punktu przy swoim podaniu i w efekcie Wiktoria po raz pierwszy wyszła na prowadzenie w tym pojedynku. Komentujący to spotkanie na antenie CANAL+ Joanna Sakowicz-Kostecka i Dawid Celt zauważyli, że Linette grała zbyt pasywnie na tym etapie meczu i pozostawiała za dużo swobody swojej rywalce. W kolejnym gemie pojawiły się okazje do przełamania serwisu przeciwniczki po stronie 31-latki z Poznania. Przy drugiej szansie Azarenka popełniła bardzo wyraźny błąd z forehandu i w związku z tym po raz kolejny mieliśmy remis na tablicy wyników. Odrobienie strat dodało animuszu Polce i chwilę później bez straty punktu wygrała własne podanie, grając na własnych warunkach. Była liderka rankingu nie pozostała dłużna. Również zagrała bardzo dobrego gema i zrobiło się 4:4. Poznanianka, mimo że zbliżały się decydujące fragmenty seta, nie odpuszczała. Kolejny gem i znów wygrana do zera. Wiktoria także dobrze poradziła sobie w trudnej sytuacji i doprowadziła do kolejnego wyrównania stanu meczu. Niestety, w jedenastym gemie pojawiły się spore problemy przy serwisie Magdy. Było 0-30, potem pojawiła się okazja na przełamanie dla rywalki. Przy tej sytuacji wyraźnie zadrżała ręka 31-latce z Poznania i posłała piłkę w siatkę. Wiktoria uzyskała niezwykle cenne przełamanie, które utrzymała i wygrała pierwszego seta 7:5. Koncertowy drugi set w wykonaniu Polki Pierwsze gemy drugiej partii przebiegały według podobnego schematu, co większość gemów inauguracyjnego seta. Panie dosyć pewnie utrzymywały własne podania. Sytuacja zmieniła się dopiero w czwartym gemie, gdy okazje na przełamanie otrzymała Magda Linette. Przy drugiej szansie Polka rozegrała kapitalną, odważną wymianę, kończąc wszystko winnerem z backhandu i mieliśmy 3:1 dla poznanianki w drugim secie. Jak się okazało - był to kluczowy moment dla losów drugiego seta. Chwilę później poszła za ciosem i podwyższyła prowadzenie przy swoim podaniu. Dało się zauważyć, że nasza druga rakieta jest w tym momencie na fali, na zupełnie przeciwnym biegunie niż jej rywalka. Ta zaczęła się frustrować i popełniać coraz więcej błędów. W kolejnym gemie doszło do kolejnego przełamania, a cały set zakończył się przy podaniu Magdy. Polka wygrała drugą partię 6:1, grając kapitalną końcówkę. Kontynuacja świetnej gry w decydującej partii Wszyscy zastanawialiśmy się, jak będzie przebiegać ostatni set tego pojedynku. Tym razem od serwisu rozpoczęła Azarenka. Magda nie zamierzała się zatrzymywać, od razu chciała za wszelką cenę wypracować sobie przewagę w decydującej partii. Udało się. Polka wykorzystała break point po kapitalnym minięciu z backhandu i wyszła na prowadzenie. Chwilę później podwyższyła je przy własnym podaniu i mieliśmy 2:0. Linette konsekwentnie szła za ciosem, nie dawała ani chwili wytchnienia swojej rywalce. Starała się maksymalnie wykorzystać swój moment. I dopięła swego, zyskując kolejny gem z rzędu przy serwisie Wiktorii. Pojawiło się to, czego brakowało choćby w kluczowych momentach pierwszej partii - umiejętnie potrafiła rozruszać rywalkę po korcie. Czwarty gem tego seta był ostatnią szansą byłej liderki rankingu WTA na załapanie się do gry w tym meczu. Zaryzykowała i odrobiła część strat. Trzeba uczciwie przyznać, że wywalczyła tego gema na własnych warunkach. Magda nie mogła mieć do siebie większych pretensji. Poznanianka zachowała koncentrację i chwilę później cieszyła się z kolejnego przełamania na swoją korzyść. To był decydujący moment tego meczu. 31-latka do końca meczu nie straciła już gema przy swoim podaniu i wygrała decydującego seta 6:2. Kolejną rywalką Magdy Linette będzie Jennifer Brady lub Peyton Stearns. Zagra zatem rewanż za przegraną w US Open lub pojedynek z zawodniczką, z którą stanowi deblowy duet podczas tego turnieju. W niedzielę czeka nas mecz z udziałem Magdaleny Fręch. Jej starcie z Katie Boulter zaplanowano jako czwarty mecz od godz. 6:30 czasu polskiego na korcie Moon. Wcześniej na tej arenie odbędą się następujące starcia: Parks - Samsonowa, Brady - Stearns oraz Lys - Ostapenko. Magda Linette rozegra zaś pojedynek deblowy u boku Peyton Stearns. Iga Świątek wkroczy do gry w poniedziałek, rozpoczynając turniej od meczu z Sarą Sorribes Tormo. W trzeciej rundzie może potencjalnie dojść do starcia naszych dwóch najlepszych rakiet. Mecz pierwszej rundy WTA 1000 w Pekinie: Magda Linette (POL) - Wiktoria Azarenka [14] 5:7, 6:1, 6:2