Kamil Bortniczuk wraz z szefem Departamentu Prawnego MSiT Piotrem Gałązką, podczas półgodzinnego briefingu prasowego, wyjaśnił jakie ma możliwości działania w związku z aferą w PZT. W listopadzie portal Onet w kilku artykułach opisał przypadki molestowania seksualnego ówczesnego prezesa związki Mirosława Skrzypczyńskiego. Po tych materiałach Skrzypczyński w ubiegłym tygodniu podał się do dymisji. Co może zrobić minister? Jego nadzór nad związkami jest ograniczony - Jako minister mam pewne ograniczenia - wyjaśnił Bortniczuk. - A sugestie niektórych parlamentarzystów i dziennikarzy są dla mnie osobiście obraźliwe. Jestem ojcem pięciorga dzieci. Chciałem jednoznacznie pokazać, co mówią przepisy prawa. Co może zrobić minister w takiej sytuacji, a czego nie może. Jako urzędnik działam w granicach obowiązującego prawa - dodał. W jego imieniu wypowiedział się dyrektor Departamentu Prawnego MSiT, Piotr Gałązka. Przytoczył trzy paragrafy z obowiązującej ustawy o sporcie. Wynika z niej, że związki sportowe działają autonomicznie. W skrajnych przypadkach minister może: udzielić napomnienia związkowi, uchylić decyzję władz związku albo - skierować sprawę do sądu rejestrowego w przypadku naruszenia prawa. W trzecim wypadku do związku wkracza kurator. Zakres jego działania jest jednak ograniczony. Kurator ma obowiązek zarządzić nowe wybory w związku. Wprowadzenie kuratora niesie za sobą ryzyko, że związek może zostać zawieszony przez międzynarodową federację i tym samym reprezentanci Polski nie mogą występować w zawodach międzynarodowych. Posłanka zarzuca brak działania, Bortniczuk zaprasza ją na rozmowę - Jak widać to materia delikatna. Związki są wrażliwe na jakąkolwiek formę autonomii. My nie możemy narazić sportowców na brak możliwości udziału w zawodach międzynarodowych. Jednocześnie trzeba tak działać, żeby środowisko mogło podjąć decyzję o samooczyszczeniu - powiedział Kamil Bortniczuk. W środę podczas posiedzenia sejmowej Komisji Sportu ministerstwo przedstawi projekt zmian w ustawie tak żeby szef resortu miał większe uprawnienia nadzorując związki sportowe. Zaapelował też, aby sprawa nie została upolityczniona. - Działajmy razem dla dobra ofiar - powiedział minister. Zaprosił też na rozmowę do ministerstwa posłankę Lewicy Katarzynę Kotulę, która ponad 30 lat temu miała być molestowana przez Mirosława Skrzypczyńskiego. Kotula krytykowała Bortniczuka za brak zdecydowanych działań w tej sprawie. Wyjaśnienia ministra są po części odpowiedzią na słowa posłanki. Apel do Skrzypczyńskiego. Były prezes posłuchał Bortniczuk zaapelował również do byłego prezesa. - Chciałem zaapelować do szefa Polskiego Związku Tenisowego Mirosława Skrzypczyńskiego, aby swoją działalność w PZT do czasu wyjaśnienia tej sprawy zawiesił na tyle skutecznie, aby nie brał udziału w pracach tego związku i nie brał udziału w pracach zespołu, który jest powołany i ma na celu wyjaśnienie tej sprawy - powiedział. Tuż po spotkaniu z dziennikarzami były prezes zrezygnował z pełnienia funkcji w zarządzie PZT. - Ta sprawa pokazała, że świat sportu jak każda decyzja nie jest wolna od przemocy, przemocy seksualnej. Powiem wyraźnie. Nie ma żadnej zgody mojej jako ministra i żadnego rozsądnego działacza sportowego, żeby mogło dochodzić do takich sytuacji w polskim sporcie. Za każdym razem będziemy stawać po stronie ofiar - podsumował minister sportu. Olgierd Kwiatkowski