Jelena Rybakina oraz Jessica Pegula zainaugurowały turniej WTA Finals swoim meczem, który został rozegrany w nocy z niedzielę na poniedziałek czasu polskiego. Trzecia w światowym rankingu reprezentanta Kazachstanu była na świetnej drodze do wygrania pierwszego seta - prowadziła już 5:3, by... ostatecznie przegrać 5:7. Druga partia przebiegała już całkowicie pod dyktandem Amerykanki, która zwyciężając 6:2 sprawiła małą niespodziankę. Afera w sprawie kortu na WTA Finals. Rybakina i Sabalenka uderzają w organizatorów Po spotkaniu Jelena Rybakina była niezadowolona nie tyle ze swojej postawy co z warunków, jakie zapewnili ośmiu najlepszym zawodniczkom świata organizatorzy. Ostre słowa pod adresem organizatorów wypowiedziała po swoim meczu także Aryna Sabalenka. Liderka światowego rankingu rozpoczęła swój udział w turnieju WTA Finals od starcia z Greczynką Marią Sakkari, którą rozbiła 6:0, 6:1. A później zmieszała z błotem osoby odpowiedzialne za stan kortu w meksykańskim Cancun. Stan boiska nie wygląda więc dobrze przed dzisiejszym meczem Igi Świątek. Polka na początek zmierzy się z czeską tenisistką Marketą Vondrousovą, a obie zawodniczki wyjdą na kort w poniedziałek, nie przed godziną 23.00. 22-latka deklaruje, że jest dobrze przygotowana, a jej odczucia są pozytywne. -Dobrze się czuję. Cieszę się, że po US Open mogłam spędzić w sumie cztery tygodnie w domu - z przerwą na turniej w Chinach. Dało mi to dużo świeżości i poczucia, że nie jestem cały czas w podróży. Dobrze wpłynęło to na mnie mentalnie. Natomiast fizycznie to wiadomo, że pod koniec sezonu nie trenuję tak intensywnie jak na początku. Dzięki dobremu planowaniu fizycznie też czuję się dobrze - przyznała Iga Świątek w rozmowie z PAP. Zaskakujący plan Igi Świątek, Polka deklaruje otwarcie. To już niemal pewne