Iga Świątek do półfinału awansowała po świetnym pojedynku z Markétą Vondroušovą - triumfatorka Wimbledonu pokazała się z bardzo dobrej strony w pierwszym secie. Prowadziła 5:4 z przełamaniem, serwowała po wygranie całej partii. Później miała jeszcze taką szansę przy stanie 6:5, ale Polka znów się obroniła i doprowadziła do tie-breaka. W nim już była lepsza, a wielki popis dała w drugim secie, wygranym 6:1. To było prawdziwe show godne najlepszej zawodniczki na świecie. 22-latka zachowała więc szansę na wygranie pierwszej w tym roku imprezy WTA 1000. W finałach była już w Dubaju i Madrycie - oba jednak przegrała. Jasmine Paolini w obu setach prowadziła z Coco Gauff 2:0. Później łącznie wygrała jednego gema Przed sobotnim półfinałem Polka będzie miała o ponad trzy godziny więcej na regenerację od swojej następnej rywalki. A będzie nią Coco Gauff. 19-letnia Amerykanka bardzo dobrze prezentowała się już przed tygodniem w Montrealu, wygrała tam m.in. 6:3, 6:0 z Vondroušovą, a to już wynik imponujący. W ćwierćfinale uległa jednak po dramatycznym, trzysetowym boju swojej deblowej partnerce Jessice Peguli, która później wygrała cały turniej. Nastolatka tę dyspozycję przeniosła jednak z Kanady do swojego kraju - w poprzednich rundach wysoko pokonała Mayar Sherif i Lindę Noskovą, obu oddała po cztery gemy. Dziś podobnie mogło być w starciu z Włoszką Jasmine Paolini, dla której awans do ćwierćfinału turnieju tej rangi już był największym wydarzeniem w karierze. Malutka Włoszka chciała odpowiedzieć Gauff takim samym stylem gry: agresywnym, spychaniem rywalki za linię końcową. Tyle że Amerykanka była w tym wyraźnie lepsza. Oba sety były bardzo podobne - Paolini wygrywała dwa pierwsze gemy, a później była już bezradna. Nie znaczy to, że Amerykanka grała znakomicie. Nic z tego, też często się irytowała, miała więcej niewymuszonych strat niż punktów wygranych po atakach. Gdy na początku drugiego seta przegrała swojego gema serwisowego po podwójnym błędzie, poirytowana rzuciła rakietą w kort. Tyle że szybko opanowała nerwy, ze stanu 0:2 doprowadziła do 6:2. Wygrała więc cały mecz (6:3, 6:2) i teraz zmierzy się z Polką. Iga Świątek - Coco Gauff 7:0. W sobotę zagrają po raz ósmy Dla Igi Świątek Coco Gauff to rywalka wymarzona. W karierze grały siedem razy, Polka wygrała wszystkie te spotkania po 2:0. Najbardziej istotne było oczywiście to w finale zeszłorocznego Rolanda Garrosa, ale ostatnio - jeśli grają - to przeważnie w decydujących fazach turniejów. I tak będzie tym razem w Mason na przedmieściach Cincinnati. W tym roku odbyły się już dwa spotkania między Polką i Amerykanką: w półfinale w Dubaju Świątek wygrała 6:4, 6:2, a w ćwierćfinale French Open - też 6:4, 6:2. Zatem - do trzech razy sztuka?