O wyczynie Igi Świątek będzie jeszcze długo bardzo głośno. Wygrać mecz "rowerem" na poziomie czwartej rundy Wielkiego Szlema już jest wyczynem, choć przecież dla liderki światowego rankingu to w sumie nic nowego. Raptem rok temu, ale w trzeciej rundzie, w tym samym miejscu podobnie "zbiła" Chinkę Xinyu Wang. Tyle że wówczas potrzebowała do tego 51 minut, teraz uporała się w zaledwie 40. Licząc wszystkie przerwy, między gemami czy setami. Wyczyn całkowicie nieprawdopodobny w zawodowym tourze! Półfinalista Australian Open ruszył do akcji. W Paryżu ma coś do udowodnienia W jej cieniu swoją drugą przygodą z French Open zaczynał zaś młodszy od niej o sześć lat Tomasz Berkieta. Łączy ich choćby to, że oboje wywodzą się z tenisowej sekcji Legii Warszawa, przy czym Berkieta dalej reprezentuje ten klub. Od jakiegoś czasu próbuje już sił w profesjonalnym tenisie, w lutym w Szarm el-Szejk zawędrował do półfinału turnieju ITF. Ostatnio odbił się jednak od eliminacji challengerów - rywalizacja z graczami z trzeciej czy czwartej setki rankingu to jednak jeszcze trochę za dużo. Wysoki 17-latek ma już jednak za sobą występy w juniorskich Wielkich Szlemach, rok temu zawędrował przecież do półfinału Australian Open, w Wimbledonie był w ćwierćfinale. Potrafi serwować z niesamowitą mocą, to do niego przez jakiś czas należał rekord szybkości serwisu podczas tegorocznego Australian Open - 233 km/godz. Nie do Huberta Hurkacza czy innej "strzelby". Polaka przebił dopiero Chińczyk Zheng Zhang, o dwa kilometry. I choć może nawierzchnia ziemna nie jest ulubioną, jeśli patrzeć na szybkość, dla Berkiety, to w Paryżu miał coś do udowodnienia. Rok temu przegrał tu pierwszy mecz z FRancuzem Andreą M'chichem, i to gładko. Teraz zaś awansował do drugiej rundy jako pierwszy z całej stawki. Świetny początek Tomasza Berkiety w juniorskim Australian Open. Szybki awans do drugiej rundy Rywalem Berkiety, który nie jest w Paryżu rozstawiony, był Hiszpan Izan Almazan Valiente. Nie był to mecz długi, wliczając przerwy, trwał nieco ponad godzinę. A bez nich - ledwie 59 minut. Polak najpierw obronił break pointa, później przełamał rywala na 3:1, ale po bardzo długim gemie, w którym miał dwie szanse na 4:2, Hiszpan odrobił straty. Było więc 3:3 i od tego momentu spotkanie stało się już mocno jednostronne. Berkieta wygrał trzy pozostałe gemy w tym secie, później sześć z ośmiu w drugim secie. Świetnie funkcjonował jego serwis, nie dał się już przełamać. Ba, nie dał nawet rywalowi na to szansy. Tenisista z Warszawy awansował więc do drugiej rundy, tu spotka się albo z Czechem Janem Klimasem, albo z Australijczykiem, rozstawionym z szóstką, Haydenem Jonesen. Z tym ostatnim mierzył się w styczniu w Australian Open - wtedy ich trzysetowe, zacięte starcie wygrał tenisista z Antypodów.