6:4 w meczu z Igą Świątek, teraz taka wpadka. Upokorzona przez 632. rakietę świata
Iga Świątek w drugiej rundzie tegorocznego US Open straciła seta w meczu z Suzan Lamens, która później nieźle zaprezentowała się w Seulu, gdzie dotarła do ćwierćfinału. Holenderka w kolejnych turniejach już nie była w stanie wygrać dwóch meczów z rzędu, szansę na powetowanie sobie porażek miała w Hongkongu. Kibice śledzący spotkanie 85. rakiety świata byli tam świadkami niecodziennych scen.

Uwaga kibiców kobiecego tenisa na całym świecie już wkrótce skupi się na Rijadzie, gdzie 1 listopada ruszy prestiżowy turniej WTA Finals. Tymczasem równolegle rozgrywanych jest kilka imprez rangi WTA 250, a jedna z nich odbywa się w Hongkongu. Tam już na etapie pierwszej rundy doszło do niespodzianek - z marzeniami o trofeum pożegnała się rozstawiona z "4" Sofia Kenin, która ugrała zaledwie trzy gemy w starciu z Himeno Sakatsume. Do sporej sensacji doszło też w starciu Suzan Lamens.
Holenderka przed rokiem sięgnęła po triumf w turnieju WTA 250 w Osace, co było jej pierwszym i jak dotąd ostatnim zwycięstwem w imprezie pod egidą WTA. W kończącym się sezonie najbliżej powtórzenia tego wyniku była w Rouen, kiedy to dotarła do półfinału. Po występie we Francji już tak nie błyszczała, była w stanie wygrać co najwyżej dwa mecze z rzędu.
Lamens w 2025 roku miała dwie okazje, by sprawdzić się na tle tenisistki z czołowej dziesiątki rankingu WTA. W marcu w drugiej rundzie Indian Wells uległa Jelenie Rybakinie (3:6, 3:6), pod koniec sierpnia w drugiej rundzie US Open wyeliminowała ją Iga Świątek. Wiceliderka rankingu świetnie zaczęła mecz, bo wygrała 6:1, w drugiej partii została jednak zaskoczona przez Holenderkę, która triumfowała 6:4. Polka w trzecim secie przypieczętowała jednak awans do kolejnej rundy (6:4).
"Polka w komfortowym stylu wygrała premierową odsłonę spotkania, ale później nastąpił spadek koncentracji i zrobiło się nerwowo" - pisał wówczas Mateusz Stańczyk z Interii w podsumowaniu tego spotkania.
Suzan Lamens odpada z turnieju WTA 250. Niespodzianka w Hongkongu
Lamens dzięki urwaniu seta Świątek nie musiała się wstydzić występu w Nowym Jorku. Ze Stanów Zjednoczonych przeniosła się z kolei do Seulu, gdzie pokonała Tatjanę Marię i Dianę Sznajder, a w ćwierćfinale uległa Katerinie Siniakovej. Z Pekinem i Tokio żegnała się na etapie pierwszej rundy, w Wuhan nie przebrnęła kwalifikacji. Niewiele lepiej poszło jej w Suzhou - z turnieju rangi WTA 125 odpadła w drugiej rundzie, podobnie jak później w Osace.
26-latka nieudaną końcówkę sezonu mogła "uratować" w Hongkongu, gdzie 27 października rozpoczęły się zmagania rangi WTA 250. Holenderka w pierwszej rundzie trafiła na występującą z dziką kartą Eudice Chong i wydawało się, że czeka ją bardzo łatwa przeprawa. Rywalka to bowiem 632. rakieta świata (Lamens jest 85.), dla której sam udział w takim turnieju to już duże wydarzenie.
Doszło jednak do sensacji, Lamens w pierwszym secie wprawdzie prowadziła już 3:2, ale zaczęła seryjnie przegrywać gemy i ostatecznie to zawodniczka z Hongkongu wygrała 6:3. W drugiej partii gra z kolei długo toczyła się gem za gem, jeszcze przy stanie 4:4 i serwisie Holenderki wydawało się, że faworytka może uratować ten mecz. Wyżej notowana tenisistka straciła jednak podanie, po chwili Chong przypieczętowała zwycięstwo w secie (6:4) i całym meczu. W drugiej rundzie zagra ze wspomnianą wcześniej Himeno Sakatsumą, która nieoczekiwanie wyeliminowała Sofię Kenin.














