Aryna Sabalenka rozpoczęła turniej WTA 1000 w Pekinie od meczu z Mananchayą Sawangkaew, notowaną na 187. miejscu w rankingu WTA. Reprezentantka Tajlandii wyszła bez kompleksów i postawiła się 26-latce, ale to i tak nie starczyło do wygrania choćby jednego seta. W trzeciej rundzie Sabalenka zmierzyła się z Ashlyn Krueger, która dopiero buduje swoją pozycję w kobiecym tenisie. Amerykanka poza pojedynczymi zrywami nie sprawiła większych kłopotów Arynie. Po zaledwie 74 minutach Białorusinka mogła się cieszyć z awansu do 1/8 finału. Tam poprzeczka miała pójść już zdecydowanie wyżej. W walce o ćwierćfinał Białorusinka zmierzyła się z Madison Keys. Amerykanka ma podobną charakterystykę gry do tenisistki z Mińska. Obie należą do grona tzw. big hitterek, czyli zawodniczek mocno uderzających. W przeszłości potrafiła już sprawiać sporo kłopotów wiceliderce rankingu WTA. Jak choćby przed rokiem w półfinale US Open, gdzie reprezentantka USA wygrała pierwszą partię 6:0. Kolejne dwie zakończyły się po myśli Sabalenki, ale w obu doszło do tie-breaka. Teraz Keys polowała na rewanż za tamtą porażkę. Aryna Sabalenka w ćwierćfinale WTA 1000 w Pekinie. Cenny triumf Białorusinki Madison rozpoczęła spotkanie od własnego serwisu. Po tym, jak utrzymała swoje podanie, nastał moment dominacji wiceliderki rankingu WTA. W kolejnych trzech gemach Aryna pozwoliła rywalce na zdobycie zaledwie dwóch punktów, nie straciła żadnego przy własnym serwisie. Od początku weszła na bardzo wysokie obroty i zbudowała sobie przewagę, wychodząc na prowadzenie 3:1. W szóstym gemie pojawiły się pierwsze kłopoty Białorusinki. Po błędzie tenisistki z Mińska otrzymała pierwszy break point. Zagrała kapitalną akcję, zakończoną świetnym winnerem z forehandu i wyrównała na 3:3. Podrażniona Sabalenka powróciła po kilku minutach na prowadzenie. Po znakomitym returnie wymusiła pomyłkę na przeciwniczce i wywalczyła przełamanie. Niewiele brakowało, a Białorusinka wygrałaby premierową odsłonę rezultatem 6:3. Miała dwie piłki setowe, ale ostatecznie Keys zdołała wyjść z opresji. Nie na długo, bowiem po chwili Aryna posiadała swój serwis i nie pozostawiła już żadnych złudzeń. Wygrała gema do zera i przypieczętowała zwycięstwo w pierwszej partii wynikiem 6:4. Początek drugiego seta przebiegał niemal identycznie jak to, co widzieliśmy na starcie pojedynku. W trzecim gemie doszło do przełamania na korzyść Sabalenki po tym, jak Amerykanka popełniła podwójny błąd serwisowy. Kilka chwil później doszło do powrotnego breaka. Aryna zagrała bardzo słabego gema przy własnym podaniu. Przegrała go do zera, kończąc podwójnym błędem serwisowym. Na tablicy wyników pojawił się rezultat 3:3. Podobnie jak w premierowej odsłonie, również i tym razem Madison nie poszła za ciosem, choć prowadziła 30-15 przy własnym podaniu. Przegrała trzy akcje z rzędu i pozwoliła Arynie na odzyskanie prowadzenia. To był decydujący moment spotkania. Do końca meczu Keys nie zdołała już polepszyć swojego wyniku. Ostatecznie Białorusinka wygrała 6:4, 6:3 i zameldowała się w ćwierćfinale WTA 1000 w Pekinie, gdzie zagra z Karoliną Muchovą lub Cristiną Bucsą. Dokładny zapis relacji z meczu Aryna Sabalenka - Madison Keys jest dostępny TUTAJ.