Początek dnia na korcie centralnym w Pradze stał pod znakiem dwóch spotkań z udziałem naszych reprezentantek. Magda Linette i Magdalena Fręch walczyły o awans do ćwierćfinału turnieju WTA 250 w stolicy Czech. Najpierw na obiekcie pojawiła się poznanianka, która rywalizowała z Rebeką Masarovą. Mimo problemów w końcówce meczu, udało się zamknąć pojedynek w dwóch setach. Pojawiła się zatem doskonała okazja, byśmy mieli dwie zawodniczki w najlepszej "8" zmagań. Tym bardziej, że rywalką Fręch okazała się Dominika Salkova - notowana o blisko 80 lokat niżej od reprezentantki Polski. Czeszka w ostatnim czasie miała okazję zmierzyć się z dwiema tenisistkami z naszego kraju. W finale ITF W75 w Pradze pokonała Maję Chwalińską 6:3, 6:0, ale 10 dni temu lepsza okazała się od niej Gina Feistel podczas półfinału imprezy tej samej rangi, tyle że w Hadze. Magdalena Fręch w ćwierćfinale WTA 250 w Pradze. Niespodziewany zwrot w drugim secie Reprezentantka gospodarzy odważnie rozpoczęła spotkanie przeciwko naszej tenisistce. Prezentowała bezkompromisowy styl gry, szukała inicjatywy. Momentami było to obarczone sporą liczbą błędów, ale mimo to jej styl mógł się podobać. Fręch starała się szukać uderzeń z kontry, grając siłą przeciwniczki. W pierwszej fazie seta nie brakowało break pointów z obu stron, ale premierowe przełamanie nadeszło dopiero w siódmym gemie. Wtedy Magdalena dostała swoją okazję i wykorzystała już pierwszą z nich. 20-letni rywalka nie poddawała się i po chwili szybko odrobiła stratę. Nie nacieszyła się jednak tym faktem zbyt długo, bowiem w dziewiątym gemie straciła prowadzenie 30-15. Od tego momentu nie zdobyła już ani jednego punktu w partii. Na koniec seta 26-letnia Polka wygrała siedem akcji z rzędu i wyszła na prowadzenie rezultatem 6:4. Końcówka premierowej partii odcisnęła swoje piętno na starcie kolejnego. Czeszka wyraźnie zgasła, a Fręch - wręcz przeciwnie. Konsekwentnie punktowała i wyszła na prowadzenie 4:0, tracąc zaledwie trzy punkty w 19 wymianach. Wydawało się, że nasza tenisistka ma już wszystko pod kontrolą, ale 20-latka zerwała się do walki. Wygrała trzy gemy z rzędu, pachniało odrobieniem strat. I rzeczywiście - Salkova dopięła swego. Gdy Magdalena serwowała po zwycięstwo, Dominice udało się wrócić do gry i wyrównać na 5:5. Ostatecznie o losach drugiej partii decydował tie-break. Czeszka prowadziła w nim 3-0, a potem 5-2. Fręch próbowała odrabiać stratę, ale w kluczowych momentach grała zbyt pasywnie. To zaowocowało zwycięstwem rywalki 7:6(4) i o wszystkim miał rozstrzygnąć trzeci set. Dominika lepiej rozpoczęła decydującą partię. W trzecim gemie wywalczyła przełamanie, ale Magdalena szybko odrobiła stratę. Przy stanie 2:2 doszło do fatalnej w skutkach sytuacji dla Czeszki. Mocno podkręciła kostkę przy jednym z doślizgów, a ból okazał się na tyle duży, że nie ryzykowała już dalszej gry. Nastąpił krecz przy wyniku 6:4, 6:7(4), 2:2. To oznaczało awans Polki do ćwierćfinału WTA 250 w Pradze. Tam jej rywalką będzie Anhelina Kalinina. Ukrainka pokonała dzisiaj Elsę Jacquemot 7:5, 3:6, 6:2.