6:3 i odrobione straty Mai Chwalińskiej. Trzysetowy bój Polki o Wimbledon
Mężczyźni swoje pierwsze spotkania eliminacyjne do Wimbledonu rozegrali w poniedziałek, panie zmagania w ośrodku w Roehampton zaczęły we wtorek. Od razu wszystkie, pierwszej rundy nie podzielono na dwa dni, jak np. w Paryżu. A wśród nich trzy Polki: Maja Chwalińska, Katarzyna Kawa i Linda Klimovicova. Jako pierwsza wystąpiła Chwalińska - reprezentantka Polski, rozstawiona z numerem 22, była faworytką starcia z Rumunką reprezentującą Cypr - Raluką Serban. I sprawiła przykrą niespodziankę - przegrała 4:6, 6:3, 2:6.

Trzy lata temu na obiektach Wimbledonu Maja Chwalińska rozegrała chyba swój najlepszy turniej w profesjonalnej karierze. Przeszła trzystopniowe kwalifikacji, wygrała w pierwszej rundzie z Kateriną Siniakovą. W kolejnym spotkaniu wygrała też z Alison Riske, później zabrakło jej już sił, kolejne dwa gładko przegrała. Miała wtedy 20 lat.
Niedługo po tym sukcesie zawodniczka Advantage Bielsko-Biała przeszła zabieg kolana, powrót do gry zajął ponad pół roku, a do miejsca, w którym wcześniej była - kolejnych kilkanaście miesięcy. Rok temu nie zdołała zakwalifikować się nawet do eliminacji wielkoszlemowych zmagań w Londynie, zabrakło kilkunastu pozycji w rankingu. Teraz zaś do Anglii wróciła, jako 126. zawodniczka świata, blisko swojego rekordowego rankingu. I została rozstawiona z numerem 22, choć trudno powiedzieć, by losowanie było dla niej szczęśliwe.
Eliminacje Wimbledonu. Maja Chwalińska wróciła na korty trawiaste. Pierwszy taki mecz po dwóch latach
Jeśli Chwalińska myślała o grze w głównej drabince, jak w Melbourne, pierwszą rundę powinna pokonać dość łatwo. Trafiła bowiem na Ralukę Serban - pochodzącą z Rumunii reprezentantkę Cypru, która w całej karierze wygrała na tej nawierzchni tylko trzy spotkania, ale żadnego w głównych drabinkach. Jedno z nich, w Ilkley, z Urszulą Radwańską.
Większe wyzwania miały przyjść później, w ewentualnej decydującej fazie. Tam mogła już czekać była mistrzyni US Open Bianca Andreescu lub półfinalistka ostatniego Roland Garros - Lois Boisson. Choć gdy Polka zaczynała swój mecz z Serban, było już wiadomo, że Francuzka jest za burtą kwalifikacji. Sensacyjnie przegrała bowiem z Carson Branstine.

Chwalińska zaczęła spotkanie na korcie numer dziewięć w ośrodku w Roehampton, bo tam odbywają się kwalifikacje, bardzo dobrze. Gładko wygrała swojego gema serwisowego, za moment przełamała rywalkę. Z dziewięciu akcji wygrała osiem.
A później jej gra się zacięła, zwłaszcza serwis. Serban miała sposób na slajsy Mai, przebijała piłkę pod końcową linię, a 23-latka coraz częściej się myliła. Nie pomagał też serwis, coraz trudniej przychodziło "przepychanie" własnych gemów. Cypryjka odrobiła straty, a w dziewiątym gemie zaliczyła kluczowe przełamanie. Chwilę później domknęła seta, wygrała go 6:4.
Cała pierwsza partia trwała 45 minut, dwa pierwsze gemy w drugiej - ponad 20. Oba bardzo długie, grane na przewagi, jedna i druga miała szansę na ich skończenie. Musiały też sobie radzić z podmuchami wiatru, które przeszkadzały w precyzyjnych zagraniach. Tu zdecydowało jedno przełamanie, tym razem było dziełem Polki. Maja wygrała trzy ostatnie gemy, po 6:3 remisowała więc w setach 1:1.
Decydowała trzecia partia, która dla Polki zaczęła się fatalnie. Szybko została przełamana, Serban odskloczyła na 3:0. Polka miała break pointy w piątym i siódmym gemie, na odrobienie tych strat. Nie dała rady, Serban w kluczowych momentach nie zawodziła. A na koniec sama po raz kolejny przełamała serwis Chwalińskiej. Wygrała to ponad 2,5-godzinne starcie 4:6, 6:3, 6:2.
Ćwierćfinały
24.06.2025
13:40
Zobacz również:
- Wszyscy widzieli zachowanie Świątek podczas finału. Teraz przyznaje. "Udawałam"
- Świątek przemówiła po Balu Mistrzów Wimbledonu. Zwróciła się do Sinnera
- Koszmar mistrzyni Wimbledonu w cieniu wygranej Świątek. Na czerwono, WTA potwierdza
- Świątek na Balu Mistrzów pokazała swoją drużynę. Ekipa w komplecie

