Beatriz Haddad Maia była niekwestionowaną faworytką sobotniego finału turnieju Tennis in the Land. Notowana na 23. pozycji w rankingu WTA doświadczona Brazylijka ma już na swoim koncie trzy trofea zdobyte w kobiecym tourze. Wielokrotnie brała udział w wielkoszlemowych imprezach, dwa lata temu meldując się nawet w finale Australian Open w grze podwójnej. Iga Świątek lepsza od Aryny Sabalenki w Nowym Jorku. Białorusinka nie miała szans Wywalczenie czwartego tytułu na kortach w Cleveland wydawało się formalnością, gdy okazało się, że przeciwniczką 28-latki w ostatnim meczu będzie McCartney Kessler, która znalazła się w turnieju dzięki dzikiej karcie od organizatorów. Jej największym osiągnięciem było zwycięstwo w imprezie WTA 125 w Puerto Vallarta i awans do drugiej rundy tegorocznego Wielkiego Szlema w Sydney. Już sam fakt, że zajmująca 98. miejsce w zestawieniu WTA Amerykanka znalazła się w finale, był dużą niespodzianką. Koszmar doświadczonej tenisistki w finale. Wygrała seta 6:1 i nagły zwrot Otwierający set decydującego starcia zdawał się tylko potwierdzać wcześniejsze przypuszczenia. Beatriz Haddad Maia już przy pierwszym podaniu rywalki przełamała 25-latkę i pewnie zmierzała do celu, pozwalając jej wygrać zaledwie jednego gema. Wystarczyło 28 minut, by Brazylijka była o krok od kolejnego zwycięstwa w karierze. Jeszcze na początku drugiej partii wszystko wskazywało na to, że nikt już jej tego nie odbierze, gdy na start Amerykanka przegrała swój serwis. I to właśnie wtedy zaczął się koszmar finalistki Wielkiego Szlema. Tak szybko jak wypracowała pierwsze przełamanie, tak szybko je straciła, a to wyraźnie podbudowało młodszą od niej tenisistkę. Gra Beatriz Haddad Mai stała się chaotyczna, wkradało się coraz więcej błędów, co skrzętnie wykorzystywała jej rywalka. 28-latka nie miała zbyt wiele do powiedzenia nawet przy swoim serwisie. McCartney Kessler pewnie wygrała sześć gemów z rzędu i wyrównała stan rywalizacji, doprowadzając do trzeciego seta. W nim Brazylijce udało się stanąć na nogi, ale nie potrafiła już tak jak wcześniej zdominować rywalki. Nawet gdy zdołała pokonać ją przy jej podaniu, już w następnym gemie straciła wypracowaną przewagę. Wydawało się, że losy wyrównanej ostatniej partii, a zarazem całego meczu i turnieju rozstrzygną się dopiero w tie-breaku. Wtedy jednak 23. tenisistka świata zanotowała kosztowne potknięcie, dała się przełamać i Amerykanka przy swoim serwisie stanęła przed szansą wygrania pierwszego trofeum tej rangi w karierze. Okazję wykorzystała. Nie oddając nawet punktu, przypieczętowała zwycięstwo w całej imprezie już przy pierwszej piłce meczowej. Nie ma jednak zbyt dużo czasu na świętowanie niewątpliwie ogromnego dla niej sukcesu. Już w poniedziałek rozpoczyna bowiem zmagania w US Open. W pierwszym meczu zmierzy się z dużo wyżej notowaną od siebie Martą Kostjuk. Beatriz Haddad Maia do rywalizacji przystąpi dzień później. Jej rywalką będzie Elina Awanesian.