Rafael Nadal tym sezonem żegna się najprawdopodobniej z tenisem, choć sam Hiszpan jeszcze takiej zapowiedzi nie złożył. Można jednak z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że igrzyska olimpijskie na kortach imienia Rolanda Garrosa są ostatnimi w historii występów 38-latka na tej rangi imprezie. Nadal już swoje w olimpijskich turniejach w przeszłości osiągnął. To właśnie Hiszpan jest najbardziej utytułowanym z tenisowej wielkiej czwórki właśnie pod tym konkretnym względem. Popis Magdy Linette, półfinalistka Roland Garros pokonana. "Polskie" starcie już faktem Hiszpan zdobył bowiem w swojej karierze złoto igrzysk olimpijskich zarówno w deblu, jak i grze singlowej. Najpierw w 2008 roku wygrał w grze pojedynczej w Pekinie, a osiem lat później sięgnął po złoty medal w grze podwójnej na kortach w Rio de Janeiro. Mimo tego, tak naprawdę cały trwający sezon 38-latek podporządkował temu, aby być gotowym na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Nie ma bowiem na ziemi lepszego miejsca dla Hiszpana niż kort Philippe'a Chatriera. Nadal zagra z Djokoviciem. Kibice tylko na to czekali Rywalizację w turnieju olimpijskim rozpoczął od występu w grze deblowej z Carlosem Alcarazem, o którym sam mówi, że jest najlepszym tenisistą na świecie. Panowie w swoim meczu dali popis efektownej, ale także efektywnej gry i zameldowali się w kolejnej rundzie. Nadal zaraz po meczu dowiedział się, że swój mecz pierwszej rundy rozegra następnego dnia już około 14:00. Hiszpan był tym faktem oburzony, bo organizatorzy dali mu mało czasu na odpoczynek. Mimo tego kilka godzin przed spotkaniem z Martonem Fucsovicsiem David Ferrer potwierdził, że Rafa na kort wyjdzie. Tak też się faktycznie stało, a już przy pierwszym kroku Hiszpan otrzymał rzecz jasna zasłużoną owację. Na brawa ze strony tłumu kibiców odpowiedział świetną grą w pierwszym secie. Nadal wygrał otwierającą partię 6:1, prezentując taki tenis, do jakiego przez lata przyzwyczaił kibiców zasiadających na trybunach legendarnego kortu Philippe'a Chatriera. Nie będzie rewanżu za półfinał Roland Garros. Iga Świątek poznała kolejną rywalkę Jasne stało się więc, że Nadal jest o jednego seta od absolutnie hitowego starcia w drugiej rundzie z Novakiem Djokoviciem. Drugi set sprawił jednak, że bardzo się od tej wizji oddaliliśmy. Tak jak w pierwszej partii karty rozdawał Nadal, w drugiej role się odwróciły i to Węgier stał się tym tenisistą, który chce na korcie dominować. Takie nastawienie przełożyło się na szybkie przełamanie i tymczasową kontrolę wydarzeń, bo Nadal wyrwał sobie szansę przy stanie 5:3 dla rywala. Wówczas bowiem w kapitalnym stylu odebrał serwis Węgrowi i stanął przed okazją na wyrównanie, ale zupełnie niespodziewanie przegrał swoje podanie, a w konsekwencji także całego seta 4:6. O tym, kto zagra z Djokoviciem miał więc rozstrzygnąć trzeci set. W tym przez bardzo długi czas mieliśmy równowagę sił, przynajmniej, gdy spojrzymy na wynik. Obaj panowie mieli jednak sporo szans na przełamanie, ale dopiero piątą wykorzystał Rafael Nadal w trzecim gemie serwisowym rywala. Od tego momentu Hiszpan z wielką dojrzałością podchodził do swoich podań i to właśnie Nadal prowadził 5:4 i potrzebował ledwie jednego gema serwisowego do zwycięstwa w całym meczu. W tym miał trochę swoich problemów, ale ostatecznie zakończył go wspaniałym forehandem po croosie i wygrał trzecią partię 6:4. To sprawia, że w drugiej rundzie igrzysk olimpijskich w Paryżu kibice dostaną mecz, na który czekali. Rafael Nadal zmierzy się na "swoim" korcie z Novakiem Djokoviciem.