W Trieście doszło do rzadko spotykanego meczu deblowego. Anna Turati i Ela Nala Milić zupełnie zdominowały Cecilię i Camilię Franzin, dając swoim rywalkom zdobyć zaledwie 18 punktów w dwóch setach. Ależ dominacja w meczu deblowym. Włoszki nie miały, czego szukać na korcie To, co najważniejsze w świecie tenisa, dzieje się obecnie w Stanach Zjednoczonych. Tam toczą się pierwsze mecze głównej drabinki US Open, a największe nazwiska walczą o ostatni w tym roku tytuł wielkoszlemowy. Niestety, poniedziałek nie był udany dla Polaków, bo za burtą turnieju znaleźli się już Magdalena Linette, Magdalena Fręch oraz Maks Kaśnikowski. W Nowym Jorku już doszło do pierwszych "pogromów", bo choćby Coco Gauff w niewiele ponad godzinę uporała się z Warwarą Graczewą. To jednak i tak nic w porównaniu z tym, co wydarzyło się w poniedziałek we Włoszech. Tam, w Trieście, trwa właśnie turniej na nawierzchni ziemnej. W 1/8 finału zawodów deblowych Anna Turati (767. w rankingu WTA) oraz Ela Nala Milić (756.) mierzyły się z Cecilią oraz Camilią Franzin. Choć tak naprawdę o żadnym "mierzeniu się" nie może być w tym kontekście mowy. Bardziej doświadczone panie zupełnie zdominowały włoskie siostry. Wygrały w dwóch setach (6:1, 6:0) i potrzebowały do tego zaledwie 46 minut. W pierwszym secie duet Franzin pokazał jeszcze choć przebłyski, bo zanotowały nawet przełamanie przy drugim serwisie rywalek. Decydująca partia była już jednak totalnie jednostronna. Turati i Milić wygrały go do zera, pozwalając Włoszkom na zdobycie zaledwie trzech punktów. Łącznie, w całym meczu, straciły zaledwie 18 "oczek". Trudno się jednak temu dziwić. Dla Cecilii i Camilii Franzin był to dopiero drugi wspólny mecz rankingowy w deblu. Wcześniej, w czerwcu, przegrały z Melanią Delaią i Chiarą Fornasieri podczas turnieju w Tarvisio.