Maja Chwalińska przybyła do Warszawy prosto z Porto, gdzie jeszcze w niedzielę rywalizowała o tytuł rangi ITF W75. Swoją kapitalną serię zwycięstw kontynuowała także w stolicy naszego kraju. Zaczęły się od wyjścia z opresji w pojedynku z Celine Naef. Szwajcarka była o dwie piłki od wygranej, ale wtedy sytuacja na korcie totalnie się odwróciła. Zawodniczka z Dąbrowy Górniczej wygrała osiem gemów z rzędu i przejęła kontrolę nad wydarzeniami. Później przyszły zwycięstwa z Zariną Diyas i Darją Semenistają. Passa wygranych została przedłużona do liczby 13. W półfinale na 22-latkę czekało starcie z jeszcze młodszą tenisistką. Maya Joint dopiero w tym roku osiągnęła pełnoletność, ale ale pokazała już, że drzemie w niej ogromny potencjał, zwłaszcza ofensywny. Przekonała się o tym m.in. Chwalińska podczas ich niedawnej bezpośredniej potyczki w ćwierćfinale ITF W50 w słoweńskim Otocec. Wówczas Australijka wygrała 6:1, 5:7, 6:1. Po swoim czwartkowym z Darją Semenistają, Maja została zapytana o tamten pojedynek. Doceniła klasę przeciwniczki i przyznała, że znów czeka ją spore wyzwanie. Zgodnie z prośbą Mai, kibice stawili się na trybunach i mocno dopingowali naszą tenisistkę. Fani mieli nadzieję, że 22-latka zrewanżuje się za porażkę w Słowenii i także w singlu zobaczą Polkę w finale. Kilka godzin wcześniej swój mecz o tytuł w deblu rozegrały Weronika Falkowska i Martyna Kubka. Zakończyły go zwycięsko, pokonując duet Celine Naef/Nina Stojanović 6:4, 7:6(5). Potem rozegrano także pierwszy półfinał gry pojedynczej, gdzie Alycia Parks pokonała Leonie Kueng 7:6(4), 3:6, 6:2. Amerykanka czekała już zatem na wyłonienie swojej sobotniej rywalki. Trzysetowe starcie Mai Chwalińskiej o finał w Warszawie. 18-latka postawiła trudne warunki Joint doskonale weszła w spotkanie, dominując na korcie naszą tenisistkę. Najpierw wygrała swoje podanie, a później przełamała serwis Chwalińskiej. W trzecim gemie, chociaż musiała bronić dwóch break pointów, wyszła z opresji i powiększyła prowadzenie do wyniku 3:0. Chwilę później Maja mogła przegrywać już różnicą czterech gemów, ale tym razem oddaliła zagrożenie i po obronie dwóch szans na przełamanie w końcu dołożyła punkt do swojego rezultatu. W dalszej fazie seta Polka wciąż nie miała jednak zbyt wiele do powiedzenia. To Australijka kreowała sobie kolejne szanse i te zostały wykorzystane w ósmym gemie. 18-latka przełamała do zera i po 42 minutach gry zamknęła partię wynikiem 6:2. Drugie rozdanie rozpoczęło się inaczej. Chociaż na starcie Joint pewnie utrzymała własne podanie, to później Chwalińska jako pierwsza dostała okazję na breaka. Dwie szanse jednak uciekły i ostatecznie zrobiło się 2:1 dla triumfatorki premierowej partii. Maja nie poddawała się i w końcu dopięła swego. A gdy już doszło do jednego przełamania, to zaraz potem pojawiło się następne. Rywalka zaczęła popełniać o wiele więcej błędów niż to miało miejsce na początku spotkania. Tenisistka z Dąbrowy Górniczej wygrała w sumie pięć gemów z rzędu i rezultatem 6:2 doprowadziła do decydującego seta. Ten rozpoczął się kapitalnie dla młodej Australijki. W drugim gemie wywalczyła przełamanie, a później obroniła break pointa przy własnym prowadzeniu i zrobiło się już 3:0. Nasza tenisistka próbowała szukać rozwiązań, jak przeciwstawić się rozpędzonej rywalce, ale w grze naszej tenisistki wkradały się błędy, zaczęło brakować też sił. Joint zdominowała Chwalińską i ostatecznie pojedynek zakończył się rezultatem 6:2, 2:6, 6:0 dla 18-latki. Piękna seria 13 zwycięstw Mai z rzędu dobiegła zatem końca. Punkty zdobyte za półfinał WTA 125 w Warszawie pozwolą jednak wykonać kolejny awans w kobiecym rankingu. W poniedziałkowym notowaniu zawodniczka z Dąbrowy Górniczej plasowała się na 167. miejscu. W zestawieniu "LIVE" jest już 152.