W sobotę minęło pięć miesięcy od powrotu Kamila Majchrzaka do rankingu ATP - wtedy jego dorobek wystarczał wyłącznie na grę w małych turniejach ITF. Dwa tygodnie wcześniej zaczynał od zera, wracał do tenisowego świata po ponad 14 miesiącach przerwy. W niedzielę w Bratysławie odniósł swój największy sukces od października 2022 roku - wygrał challengera 100, awansuje w rankingu ATP o blisko sto miejsc, na 205. pozycję. A ponieważ nie straci już żadnych punktów do końca sierpnia, a nawet całego roku, zapewnił sobie de facto miejsce w kwalifikacjach US Open. I będzie drugim Polakiem w rankingu ATP, po Hubercie Hurkaczu. Ogromny skok Kamil Majchrzaka, awans o blisko sto miejsc. A to oznacza przepustkę do wielkoszlemowych kwalifikacji Polak został zawieszony przez ITIA pod koniec 2022 roku, gdy wrócił do TOP 100 rankingu ATP i miał wielkie szanse, by w dość krótkim czasie pokusić się o coś większego. Był tuż po wygraniu challengera 125 w koreańskim Busan, zaliczył ogromny skok. I wkrótce dostał wiadomość, że próbki antydopingowe pobrane w kilku kolejnych zawodach, także w Azji, wykazały obecność zabronionej substancji. Został zawieszony, pauzował przez cały 2023 rok, zaczynał od zera. W niedzielę Majchrzak, po wygraniu ostatniej piłki w starciu z Portugalczykiem Henrique Rochą, pokazał niezwykle żywiołową radość. Jego krzyk był głośniejszy niż wszystkie rywala, który wcześniej ostentacyjnie zaciskał pięść i patrzył się w kierunku Polaka, coś tam pokrzykując. Rocha to bowiem 20-latek z końca drugiej setki rankingu, mający całą karierę przed sobą. W Bratysławie po raz drugi awansował do finału takiej imprezy, poprzednio ta sztuka udała się w marcu w nieco mniejszym turnieju w Hiszpanii. Liczył na drugi sukces, tym razem się nie udało. Kapitalny początek meczu, portugalski faworyt sprowadzony na ziemię. A później zaczęły się schody Majchrzak zaczął ten finał znakomicie, rozgrywał rywala niczym kilka tygodni temu Iga Świątek Anastazję Potapową w Paryżu. Zapisał partię na swoim koncie w 21 minut, wygrał do zera. Miał stuprocentową skuteczność przy pierwszym podaniu (7/7), znakomitą przy drugim (5/7), niewiele sobie robił z harców Rochy przy jego podaniu. Efekt? 20-latek z Portugalii ugrał w pierwszym secie zaledwie osiem punktów, nie miał nic do powiedzenia. Tyle że gdy obaj zaczęli drugiego seta, sytuacja nagle się zmieniła. Rocha każdym kolejnym zagraniem napędzał się, żywiołowo reagował, pobudzał publiczność, która włączyła się w tę jego grę. Po 0:6 w pierwszym secie nagle wygrał cztery pierwsze gemy w drugim, od razu uzyskał taką przewagę, która pozwoliła mu łatwo wygrać całą partię. I wyrównać stan meczu, przy czym teraz to on jakby wyglądał lepiej. 3:1, 3:3, 5:3. Decydujący set pełen przełomów. Ogromne emocje w grze o tytuł Majchrzak jednak odżył, podjął się gry rywala, też coraz mocniej eksponował swoją radość, choć nie patrzył przy tym na rywala. Przełamał Rochę, uciekł na 3:1, ale już za chwilę znów był remis - 3:3. Zaczęła się decydująca część całego spotkania, trzy ostatnie gemy były niezwykłe. Najpierw Polak przerwał marsz rywala, objął prowadzenie 4:3. A później znów wywalczył breaka, choć solidnie musiał na niego się napocić. Rocha obronił dwa break pointy, ale przy trzecim nie dał rady nic wskórać przy cudownym skrócie Polaka. Jeszcze raz Portugalczyk mógł wrócić do meczu, przedłużyć swoje nadzieje. Wywalczył dwa break pointy w kolejnym gemie, Majchrzak jednak je obronił, dyktując warunki po swoich serwisach. A później pierwszą piłką meczową zamknął spotkanie. To piąty wygrany turniej przez Majchrzaka w tym roku, a drugi o randze challengera. Kolejną szansę będzie miał już w najbliższym tygodniu w Poznaniu. W pierwszej rundzie zagra z Ukraińcem Wiaczesławem Bielinskim, będzie zdecydowanym faworytem. A już w drugiej może trafić na Pablo Carreño-Bustę, brązowego medalistę z igrzysk w Tokio i niegdyś dziesiątą rakietę świata.