Nie minęły nawet dwa tygodnie od meczu drugiej rundy turnieju ATP w Madrycie, gdzie Casper Ruud pewnie pokonał Miomir Kacmenovicia, oddał mu tylko pięć gemów. Nie była to niespodzianka, raczej spodziewany wynik. Jedna rzecz to różnica w rankingu, 50 miejsc na korzyść Norwega. Spadł właśnie z szóstej na siódmą pozycję, ale jest czołowym tenisistą świata. Zwłaszcza na kortach ziemnych, to jego żywioł. W Rzymie Ruud już trzykrotnie grał w półfinale, przed rokiem uległ w nim Holgerowi Rune, wcześniej dwukrotnie Novakowi Djokoviciovi. Gdy dobrze spisywał się w stolicy Włoch, zwykle wychodzi mu Roland Garros, szczególnie w dwóch ostatnich latach. Bo to zbliżone warunki, dlatego też Iga Świątek tak dobrze czuje się we Włoszech, a później we Francji. Ruud tak samo - w 2022 i 2023 grał w finałach tego wielkoszlemowego turnieju. Na Rafaela Nadala, a później Djokovicia zabrakło już pomysłu, ale ten moment sięgnięcia po najważniejsze trofeum z kortów ziemnych może kiedyś nastąpi. Seta do zera dla mistrza z Barcelony. Awans do trzeciej rundy wydawał się formalnością Kecmanović miał być właściwie rozgrzewką przed poważniejszymi wyzwaniami - Benem Sheltonem (czwarta runda) czy samym "Nolem" (ćwierćfinał). I pierwszy set na to wskazywał - to była demolka, Serb nie ugrał nawet jednego gema. W pierwszych dwóch gemach Ruud pozwolił mu zdobyć tylko jeden punkt, w kolejnych Kecmanović miał nawet dwa break pointy, przegrał jednak partię "na sucho". Troch wstydliwie, bo jednak wynik 0:6 idzie w świat. A 24-latkowi z Bałkanów to się od kilku miesięcy nie przytrafiło, od czasu porażki w Australian Open z Carlosem Alcarazem. I gdy wszyscy czekali już na zakończenie tego boju, Serb zaczął zaskakiwać, ani myślał poddawać spotkanie. Obaj przełamywali się dwukrotnie, aż wreszcie to Kecmanović zdobył breaka na 5:4, by za chwilę obronić się przy szansie Ruuda na przełamanie powrotne i wyrównać stan setów na 1:1. Mało tego, Norweg poprosił o przerwę medyczną, miał problem z plecami. To już było spore zaskoczenie, a prawdziwa bomba spadła na Foro Italico 59 minut później. Tyle trwał trzeci set, w którym doszło tylko do jednego przełamania. Dokonał tej sztuki Kecmanović na 4:3, postawił faworyta w arcytrudnej sytuacji. Ruud zyskał dwie szanse na wyrównanie wyniku, znów ich jednak nie wykorzystał. A później - przegrał. Hubert Hurkacz w pogoni za Casperem Ruudem. Polka ma w sobotę ciężkie zadanie Ten zaskakujący wynik może mieć spore konsekwencje dla Norwega. Ruud wciąż w rankingu ATP jest siódmy, ale w Rzymie stracił właśnie 350 punktów. Ma niby bezpieczną przewagę 490 oczek na kolejnym Hubertem Hurkaczem, tyle że wkrótce będzie bronił 1300 punktów w Paryżu. I to może być szansa dla Polaka na awans w rankingu, ale także dla kolejnych graczy: Grigora Dimitrowa, Stefanosa Tsitsipasa czy Alexa de Minaura. Hurkacz najpierw sam musi przejść drugą rundę - zadanie ma zaś bardzo trudne. Może i Rafael Nadal daleki jest od dyspozycji, którą prezentował choćby dwa lata temu, ale to wciąż specjalista od kortów ziemnych. W sobotę stanie na drodze Polaka, z którym dotąd nie przegrał. Norweg zaś ma o czym myśleć przed French Open - był w finale w Monte Carlo, wygrał turniej w Barcelonie, później jednak forma trochę siadła. A do tego podczas spotkania z Kecmanoviciem zaczął narzekać na ból dolnej części pleców. Czyżby kolejnego gracza z czołówki miała wyeliminować kontuzja?