Gdy tuż przed wybuchem pandemii Serena Williams sensacyjnie przegrała z Qiang Wang w Melbourne, zakryła twarz rękoma. Nie mogła uwierzyć, że to trwające aż 161 minut starcie zakończyło się jej niepowodzeniem, że w taki sposób pożegnała się z pierwszym turniejem wielkoszlemowym w roku. Kilka miesięcy wcześniej zmierzyły się w US Open, wtedy oddała Chince, także na kortach twardych, zaledwie jednego gema. A tu przegrała po thrillerze: 4:6, 7:6, 5:7. Qiang Wang pokonała w karierze wiele znanych zawodniczek, choć akurat od Igi Świątek czy sióstr Radwańskich zawsze była gorsza. Ale już trzykrotnie znalazła sposób na Magdę Linette, raz pokonała Magdalenę Fręch. W najlepszym momencie swojej kariery, jesienią 2019 roku, zawędrowała na 12. miejsce w rankingu WTA. We wrześniu 2022 roku zniknęła jednak z drabinek, wycofała się z gry. A przecież jeszcze na początku tego roku ograła w Australian Open Coco Gauff, później w Wimbledonie - Belindę Bencic. Wróciła na początku tego roku, po jednym meczu w Hua Hin z Xiyu Wang uznała, że potrzebuje jeszcze trochę czasu. A w kwietniu było już obiecująco, w mniejszych turniejach ITF. Ćwierćfinał, półfinał, wreszcie wygrany finał - to mogło dać pozytywnego kopa. Gdy jednak przyszło do poważnej rywalizacji, z najlepszymi, okazało się, że świat trochę już 32-letiej zawodniczce uciekł. Wyraźna przegrana z Emmą Navarro w pierwszym meczu w Wimbledonie, nieco mniej wyraźna z Ludmiłą Samsonową w Nowym Jorku, wreszcie niedawno przegrany mecz w Pekinie z nierówną Alycią Parks. To jednak i tak nic w porównaniu do tego, co stało się w Hongkongu. WTA w Hongkongu. Qiang Wang rozbita przez Elenę-Gabrielę Ruse. Wstydliwy pierwszy set Tu Chinka trafiła bowiem na Rumunkę Elenę-Gabrielę Ruse, której gwiazdą w żadnej sytuacji nazwać nie można. Solidna zawodniczka zajmująca zwykle miejsca w drugiej połowie pierwszej setki światowego rankingu. Zarazem potrafiąca sprawić niespodziankę, bo taką było np. ogranie Barbory Krejcikovej w US Open. Tyle że dziś Rumunka zdemolowała swoją rywalkę w pierwszym secie w taki sposób, który w turniejach WTA zdarza się rzadko. Czasem w ITF, gdy kiepska zawodniczka dostanie dziką kartę i zostanie rozbita. Qiang Wang wygrała bowiem w pierwszym secie zaledwie sześć punktów, przy czym jeden był efektem podwójnego błędu Rumunki. Cała partia zamknęła się w 17 minutach, tyle potrzebowała Ruse, by wygrać 6:0. Druga była już inna, bardziej wyrównana. Głównie dlatego, że Chinka poprawiła jakość swojego serwisu, a może też i rywalka byłą trochę rozkojarzona. Niemniej Qiang Wang prowadziła w tej partii 4:2, miała przełamanie. A później wróciły demony Ruse wygrała w czterech kolejnych gemach 16 punktów, Wang zaś - ledwie 5. I to zakończyło spotkanie, które trwało zaledwie 53 minuty. W drugiej rundzie Ruse zmierzy się z Ajlą Tomljanovic.