50 dni oczekiwania na powrót i spore zaskoczenie w Meksyku. Mecz Polki trwał 87 minut
Zdecydowanie nie tak Maja Chwalińska wyobrażała sobie start w Challengerze w meksykańskim Tampico. 23-latka postrzegana była jako wyraźna faworytka meczu z Hanną Chang, ale los pokazał, że bywa przewrotny. Polka tego dnia nie radziła sobie na korcie zbyt dobrze i przegrała z Amerykanką 3:6, 1:6. Mimo porażki nie kończy jednak udziału w turnieju. Chwalińska zagra w Tampico także w deblu razem z Chorwatką Antonią Ruzić.
Maja Chwalińska udała się do Meksyku, aby wziąć udział w Challengerze w Tampico. Udział w rozgrywkach poprzedziły wyjątkowo nieudane starty w US Open, a także Challengerze w Montreux. Polce nie udało się przebrnąć nawet przez pierwszą rundę kwalifikacji do wielkoszlemowego turnieju, a w Szwajcarii odpadła z rywalizacji już w 1. rundzie po starciu z Ancą Aleksią Todoni.
W Tampico wydawało się, że ma wszelkie narzędzia ku temu, żeby rozpocząć turniej od zwycięstwa. Pierwszą rywalką na jej drodze była Hanna Chang, która również w ostatnim czasie nie świętowała zbyt wielu sukcesów. Amerykanka notowana na 197. pozycji w rankingu WTA miała za sobą porażki z Julietą Pareją i Martiną Okalovą - tenisistkami z odległych pozycji.
Błyskawiczny mecz Chwalińskiej w Tampico. Rywalka potrzebowała 87 minut do zwycięstwa
Chwalińska na kort wróciła po dokładnie 50 dniach nieobecności i słabo weszła w spotkanie - po niesamowicie długiej walce przegrała swoje podanie, a to pozwoliło Chang wyjść szybko na prowadzenie 2:0. Polka doszła ją na 2:2, ale od tamtego momentu jej gra całkowicie się załamała. Rywalka wygrała trzy kolejne gemy i zapewniła sobie wyjątkowo komfortowe prowadzenie 5:2. Gdy przełamała Chwalińską po raz czwarty, dopisała do swojego konta seta.
Niemal identyczny przebieg miał drugi set, z tą różnicą, że serwować zaczynała Cheng i po krótkiej chwili tablica świetlna wskazywała wynik 3:0 dla 26-latki. Chwalińska wyglądała już na kompletnie zrezygnowaną, co znajdowało odzwierciedlenie w jakości jej zagrań. Dość powiedzieć, że 23-latka była cieniem samej siebie.
W szóstym gemie Cheng przełamała Polkę do zera, odzierając ją z wszelkich nadziei na sensacyjny zwrot akcji. Dość powiedzieć, że od stanu 4:1 w gemach Amerykanka wygrała dziesięć piłek z rzędu, wykorzystując już pierwszą "meczówkę". Spotkanie potrwało zaledwie 87 minut. O takim występie Maja Chwalińska zapewne będzie chciała jak najszybciej zapomnieć.
Mimo porażki już w 1. rundzie 171. rakieta świata nie kończy udziału w turnieju w Tampico. Chwalińską czeka jeszcze występ w deblu razem z Chorwatką Antonią Ruzić. Pierwszy bój panie stoczą z kolumbijskim duetem Emiliana Arango - Maria Paulina Perez Garcia.