Zuzanna Pawlikowska rywalizowała w tym tygodniu w dwóch kategoriach podczas turnieju ITF W15 w Szarm el-Szejk. Zarówno w singlu, jak i deblu dotarła do decydującego starcia o tytuł. Wczoraj rozegrała pojedynek o trofeum w grze podwójnej. Razem z Yasmin Effat musiały jednak uznać wyższość rywalek. Alisa Kummel i Jekaterina Makarowa wygrały 6:2, 6:4. Dzisiaj 19-latka miała jednak drugą okazję na to, by zakończyć tygodniowe zmagania w Egipcie ze skalpem. W finale indywidualnej rywalizacji trafiła na rozstawioną z "1" Sandrę Samir. Polka bardzo dobrze zna reprezentantkę gospodarzy. Trzy tygodnie temu obie triumfowały w deblowych zmaganiach właśnie w Szarm el-Szejk. Teraz tylko jedna z nich mogła cieszyć się z końcowego trofeum. Nikt chyba jednak nie przypuszczał, że ich finałowa batalia może okazać się takim rollercoasterem. Zuzanna Pawlikowska wygrała turniej ITF W15 w Szarm el-Szejk. Epicki finał w Egipcie Już początek spotkania wkazywał, że żadna z zawodniczek nie zamierza łatwo oddać trofeum. Obserwowaliśmy sporo przełamań. W dziesiątym gemie pierwszej partii Samir miała setbola, ale od tego momentu trzy akcje powędrowały na konto naszej tenisistki. To był moment zwrotny dla losów premierowej odsłony. Zuzanna dołożyła jeszcze dwa gemy z rzędu i po 90 minutach rywalizacji triumfowała 7:5. Drugi set przez długi czas układał się bardzo pomyślnie dla Sandry. Po tym, jak wywalczyła przełamanie w drugim gemie, później utrzymywała własne podania i w pewnym momencie prowadziła już 5:2. Pawlikowska zdołała jednak odrobić stratę i ostatecznie o losach partii decydował tie-break. W nim reprezentantka Egiptu szybko wypracowała sobie przewagę. Zgarnęła sześć akcji z rzędu i miała już 6-1. Ostatecznie wygrała tę odsłonę pojedynku 7:6(3). Po blisko 3 godzinach i 30 minutach rywalizacji mieliśmy remis w setach. Podbudowana Samir przejęła kontrolę nad widowiskiem także na starcie decydującej partii. Po sześciu gemach prowadziła już 5:1. Wydawało się, że pewnie zmierza po końcowe trofeum. Nic bardziej mylnego. W ósmym gemie Zuzanna obroniła dwie piłki meczowe, a po kilkunastu kolejnych wymianach doprowadziła do stanu 5:5. Rozpędzona Pawlikowska poszła za ciosem i zakończyła spotkanie po swojej myśli jeszcze przed potencjalnym tie-breakiem. Po sześciu wygranych gemach z rzędu zatriumfowała 7:5, 6:7(3), 7:5 i zgarnęła swój drugi zawodowy tytuł w singlu. Według danych ITF, cały pojedynek potrwał 5 godzin i 1 minutę. Nieoficjalne źródła podają, że był to trzeci pojedynek w historii kobiecego tenisa, który potrwał co najmniej 5 godzin, biorąc pod uwagę oczywiście wszystkie kategorie rozgrywek. Absolutnym rekordem wszech czasów jest starcie Vicky Nelson - Jean Hepner z 1984 roku. Panie grały ze sobą przez 6 godzin i 31 minut.