5:0 Majchrzaka w trzecim secie, piłki meczowe. Zaskakujący finisz niezwykłego meczu
Tylko trzy razy w karierze Kamil Majchrzak rozegrał więcej singlowych spotkań niż w tym roku. Zaczynający kolejny turniej - Challengera ATP 125 w Saint-Tropez - bój Polaka z Chorwatem Borną Gojo był już jego 76. spotkaniem, zarazem kolejnym z niezwykłą dramaturgią. Majchrzak sam się o to prosił, bo w trzecim secie prowadził już 5:0, później przy stanie 5:2 miał dwie piłki meczowe. Chorwat, rok temu gracz z pierwszej setki, wygrał trzy kolejne gemy i miał break pointa na następnego.
30 grudnia zeszłego roku Kamil Majchrzak wracał do zawodowego tenisa po kilkunastomiesięcznym zawieszeniu. Celem było wywalczenie takiej pozycji, która pozwoliłaby mu wrócić do eliminacji Wielkiego Szlema w 2025 roku, czyli przynajmniej na początku trzeciej setki rankingu. To udało się zrobić znacznie wcześniej - Polak wystąpił już w walce o US Open, w trzeciej rundzie walki o turniej główny uległ jednak Włochowi Mattii Bellucciemu.
A później nie udało mu się także wygrać meczu z Pucharze Davisa z Koreańczykiem Soon Woo Kwonem, na południe Francji jechał więc z misją przerwania niekorzystnej passy. Tyle że już w pierwszej rundzie trafił na rywala, którego pozycja w rankingu ATP niczego nie mówiła.
Rok temu bój o ćwierćfinał US Open z Djokoviciem. A później wiele miesięcy przerwy
Chorwat Borna Gojo dostał się bowiem do głównej drabinki Challengera ATP 125 w Saint-Tropez w ostatniej chwili. Rok temu we wrześniu był w czołowej setce rankingu ATP, to efekt jego postawy w US Open. Przeszedł bowiem trzystopniowe eliminacje, pokonał m.in. 35. dziś na liście Tomáša Macháča, a później trzech kolejnych rywali. W boju o ćwierćfinał, trwającym blisko 2,5-godziny, pokonał go jednak Novak Djoković. Blisko dwumetrowy Chorwat kilkanaście dni późnej pokazał jednak, że może walczyć z najlepszymi na świecie: w finałach Pucharu Davisa pokonał Francesa Tiafoe i Tallona Griekspoora, a w ATP w Wiedniu - Tommy'ego Paula.
Tyle że na początku tego roku, już po losowaniu głównej drabinki Australian Open, wycofał się z turnieju i na siedem miesięcy zniknął z kortów. Wrócił w sierpniu, próbuje odzyskać swoją pozycję, choć właśnie stracił wszystkie punkty za tamto US Open. I w rankingu ATP spadł do piątej setki.
Dziewięć gemów z rzędu wygranych przez Kamila Majchrzaka. A i tak nerwów nie zabrakło
Majchrzak mógł więc się spodziewać ciężkiej przeprawy - i taka ona była. Chorwat korzystał ze swojej największej broni, czyli potężnych serwisów, często kończyły się one asami. Jednocześnie zawodnik pochodzący z Piotrkowa Trybunalskiego nie miał żadnego break pointa, a w dziesiątym gemie musiał bronić dwóch piłek setowych. Dał radę, ale partię i tak przegrał - po tie-breaku.
O ile pierwszy set był popisem serwisów, to w drugim sytuacja stała się bardziej skomplikowana. Majchrzak odskoczył na 2:0, ale już za chwilę przegrywał 2:4. Znalazł się w opałach, był bliski pożegnania się z zawodami. Zwłaszcza, że Gojo miał - przy swoim podaniu - piłkę na 5:3. Tymczasem Chorwat przegrał cztery kolejne gemy, ale i... jeszcze pięć następnych w decydującym rozdaniu. Zrobiło się 5:0 dla naszego 28-latka, losy awansu wydawały się być rozstrzygnięte. Zwłaszcza, że Gojo miał problemy kondycyjne.
I znów jednak doszło do zwrotu, zaskakującego. Chorwat wygrał gema, później przełamał Majchrzaka, broniąc dwóch meczboli. I poprawił na 3:5. A jeszcze miał szansę na breaka na 4:5, co już całkowicie wywróciłoby sytuację. Polak jednak wyszedł z tych opresji, zdołał zakończyć to spotkanie.
Kamil Majchrzak wygrał więc mecz numer 59 w tym roku, to jego rekord w profesjonalnej karierze. Niewykluczone, że zostanie on znacznie poprawiony. W walce o ćwierćfinał zmierzy się z Francuzem: Lucasem Poullainem albo Haroldem Mayotem.
Dramatyczny mecz Maksa Kaśnikowskiego. Niemal bliźniaczy scenariusz do starcia z udziałem Majchrzaka
Z turniejem w Saint-Tropez pożegnał się za to Maks Kaśnikowski. 21-latek spod Pruszkowa wpadła w drabince na młodszego od siebie o dwa lata Belga Alexandra Blockxa, zeszłorocznego mistrza juniorskiego Australian Open "Kaśnik" wygrał pierwszego seta 7:6 (7-4), przegrał drugiego 3:6, a w trzecim przegrywał już 0:3, z podwójnym przełamaniem. A mimo tego wyrównał, w kocówce zaś miał dwie szanse na przedłużenie meczu, przy stanie 4:5. I obie zmarnował.