W życiowej formie Magdalena Fręch przystępowała do rozgrywek WTA Wuhan, gdzie już niemal na samym starcie przyszło jej zmierzyć się z poważnymi rywalkami. O ile za takową trudno było postrzegać Maię Hontanamę, o tyle już Emmę Navarro jak najbardziej. Amerykanka w Wuhan grała jako "turniejowa szóstka", ale z pewnością nie spodziewała się, że Polka okaże się tak wymagającą rywalką. Po długiej i wyniszczającej walce Fręch triumfowała z Navarro w 2. rundzie 6:4, 3:6, 6:3 i tym samym zanotowała życiowy sukces. Po raz pierwszy w karierze udało jej się wygrać z tenisistką z pierwszej dziesiątki rankingu WTA. A że o marzenia należy walczyć, bez żadnych kompleksów przystąpiła w czwartek do boju z Beatriz Haddad Maią. WTA Wuhan. Nieprawdopodobny start Magdaleny Fręch. Rywalka była bezradna Reprezentantka Brazylii uchodziła za murowaną faworytkę, jednak podobnie jak Emma Navarro prawdopodobnie lekko zlekceważyła swoją rywalkę. Łodzianka zanotowała bajeczny wręcz start i po zaledwie kwadransie prowadziła 4:0, dwukrotnie przełamując starszą od siebie tenisistkę. Takiego obrotu spraw kibice w Wuhan z pewnością się nie spodziewali. Haddad Maia wyglądała na bezradną, a przewaga Polki po chwili wynosiła już 5:0. 26-latka nie zwalniała tempa, a Haddad Maia nie była w stanie znaleźć recepty na świetną grę Polki. Ta niemal nie popełniała na korcie błędów, a do tego po pierwszych pięciu gemach, które powędrowały na jej konto mogła pochwalić się już dziewięcioma winnerami. Pod koniec seta 12. rakieta świata przebudziła się -wygrała gema, po chwili dołożyła do tego przełamanie i zrobiło się 2:5. Wraz z upływem czasu przewaga i pewność siebie Magdaleny Fręch topniały. Dość powiedzieć, że Polka coraz częściej zerkała na swojego trenera w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie "co teraz mam zrobić?". A Brazylijka stopniowo odrabiała przewagę. Jasne było, że seta trzeba jak najszybciej zakończyć, najlepiej przy serwisie Fręch. Linette jest już tam, gdzie Świątek i Radwańska. Kapitalny wyczyn, w końcu to zrobiła I na szczęście ta sztuka udała się już przy drugiej okazji. O ile Haddad Maia wybroniła się przy 30:40 w dziewiątym gemie, o tyle już kolejne dwa punkty i zwycięstwo w pierwszym secie należały do łodzianki. 6:3 po 43 minutach i krok bliżej do ćwierćfinału turnieju rangi WTA 1000. Spektakularny popis Magdaleny Fręch, ręce same składały się do klasków. Dwie Polki w ćwierćfinale Drugi set rozpoczął się od bardzo długiej walki w gemie otwarcia. Magdalena Fręch miała trzy brejki, ale po niemal 15 minutach ostatecznie triumfowała Beatriz Haddad Maia. Polka nie pozwoliła jednak rozpędzić się rywalce i na całe szczęście dwa kolejne gemy powędrowały na jej konto. Gra nie układała jej się tak, jak na początku spotkania, ale jej przewaga na korcie pozostawała odczuwalna. Ręce same składały się do oklasków po kolejnych spektakularnych wymianach, z których to Fręch częściej wychodziła górą. Po pięciu gemach miała przewagę dwóch przełamań i prowadziła 4:1, a ćwierćfinał był już na wyciągnięcie ręki. Po kilku wymianach na przewagi kolejny niewymuszony błąd popełniła Brazylijka, a przewaga polskiej tenisistki wzrosła do stanu 5:1. 12. zawodniczka świata swojego podania tym razem nie przegrała, a Magdalena Fręch zyskała szansę, by kolejny raz zakończyć seta, a w tym przypadku cały mecz przy swoim serwisie. Polka wzięła sprawy w swoje ręce i nie wypuściła już zwycięstwa z rąk. Po trwającym godzinę i 40 minut spotkaniu łodzianka sprawiła w Wuhan kolejną sensację i triumfowała do ćwierćfinału. Dołączyła tym samym do Magdy Linette, któa tego samego dnia pokonała Darię Kasatkinę. W kolejnej rundzie 26-latka zmierzy się z Aryną Sabalenką.