Jeśli Barbora Krejčíková nie ma kłopotów ze zdrowiem, może wygrać z każdą zawodniczką na świecie. Te kontuzje jakby częściej dotykają czeskie gwiazdy, bo przecież podobne problemy miały bądź mają Karolina Muchová i Markéta Vondroušová. A 28-letnia zawodniczka z Ivančic pod Brnem nawet w tym roku miała ponad dwumiesięczną przerwę, opuściła największe turnieje w Kalifornii i na Florydzie. Odżyła jednak, Wimbledon należał do niej, wygrała go zasłużenie, jej droga do sukcesu była niezwykle trudna. Na kortach w Paryżu jest jedną z faworytek, zwłaszcza po wycofaniu się Aryny Sabalenki, Jeleny Rybakiny i kilku innych gwiazd. Losowanie drabinki też dla Czeszki wydawało się być dobre: na początku mecz z Hiszpanką Sarą Sorribes Tormo, słynącą z maratonów, zwłaszcza na mączce. Tyle że jednak zawodniczką z niższej ligi. A później z szukającą dawnej formy Jessicą Pegulą. Mistrzyni Wimbledonu wróciła do singla. Zaskakujący początek w Paryżu. I nerwy do samego końca Sporym zaskoczeniem było więc to, że Czeszka, która w meczach z Hiszanką nigdy dotąd nie przegrała nawet seta, teraz go oddała. Szwankował jej serwis, nie mogła z nim dojść do ładu, aż trzy razy oddała podanie. I z tego właśnie Sorribes Tormo w końcu skorzystała, w dziesiątym gemie udało jej się wykorzystać trzecią piłkę setową, triumfowała 6:4. Później jednak wróciła Krejčíková, którą pamiętamy z Wimbedonu. Perfekcyjna, wykorzystująca każdy najmniejszy błąd rywalki. Jedno przełamanie, drugie, a później trzecie - to wszystko sprawiło, że wygrała partię bajglem. Choć Sorribes Tormo walczyła do końca, nie chciała ulec do zera. Obroniła sześć setboli, ale w końcu jednak poległa. Na największym stadionie w kompleksie Rolanda Garrosa nie pachniało więc już tak sensacją, jak jeszcze 45 minut wcześniej. Sorribes Tormo znów wskoczyła na wyższy poziom, nie zamierzała oddawać gry w drugiej rundzie bez walki. Nawet gdy w szóstym gemie została przełamana, to zaraz odrobiła stratę. I tak już zły łeb w łeb do końca, do stanu 6:6. A to oznaczało, że miejsce w kolejnej fazie trzeba będzie wywalczyć w tie-breaku Sorrbes Tormo od razu uzyskała małe przełamanie, ale po chwili i ją zawiódł serwis - dwukrotnie. Krejčíková już nie odpuściła, odskoczyła na 4:1, a później spokojnie wygrała 7:2. I to ona zagra z Xinyu Wang, z którą jeszcze nie przegrała.