Niemały szok przeżyli w piątek kibice w Monte Carlo śledzący zmagania w ćwierćfinale. Alex de Minaur mierzył się z Grigorem Dimitrovem, a stawką był półfinał prestiżowego turnieju ATP Masters rangi 1000. Obserwujac pojedynek Bułgara z Australijczykiem mogły przypomnieć się sceny z ubiegłorocznego meczu Igi Swiątek z Anastazją Potapową w 1/8 finału Roland Garros. Wówczas raszynianka komletnie zdemolowała rywalkę, upokarzając ją wręcz na oczach kibiców. Rosjanka po 40 minutach poległa 0:6, 0:6, a Polka z przytupem awansowała do ćwierćfinału. Świadkami demolki tych samym rozmiarów byli kibice w Monte Carlo. ATP Monte Carlo. Dimitrov zmieciony w ćwierćfinale. Koncert Alexa de Minaura De Minaur już na samym starcie przełamał Dimitrova, wysyłając w jego stronę jasny sygnał. Rywal wyglądał na wyjątkowo nieskoncentrowanego i popełniał mnóstwo błędów. A to była woda na młyn dla będącego w formie 26-latka. Bez oglądania się na 18. zawodnika rankingu ATP robił swoje i dopisywał sukcesywnie kolejne gemy do swojego konta. I tak po zaledwie 23 minutach uzbierał ich sześć i tym samym wypiekł w pierwszym secie bajgla. Najpierw wycofanie, za chwilę specjalne oświadczenie Hurkacza. W tle już Roland Garros Niemal identyczny przebieg miała druga partia. Dimitrov wyglądał na tenisistę przynajmniej klasę słabszego od Alexa de Minaura. A ten rozgrywał prawdziwy koncert, posyłając z niebywałą siłą kolejne winnery. Swoje robiła też nieporównywalna wręcz liczba błędów pomiędzy tenisistami. Bułgar popełnił ich w całym meczu aż 23, podczas gdy jego oponent zaledwie osiem. Kompletnie zawodził serwis Dimitrova, który w wielu spotkaniach był jego tajną bronią. A w półfinale nie padł tym razem ani jeden as, z żadnej ztrony. De Minaur zmiażdżył 33-latka, co odzwierciedlał brutalny wynik - 6:0, 6:0. A potrzebował do tego zaledwie niecałych 45 minut. Rozmiary zwycięstwa Australijczyka potęguje fakt, że mecz potrwał tylko 4,5 minuty dłużej, aniżej wspominane starcie Świątek vs Potapowa. Trudno nie odnieść wrażenia, że na takim etapie prestiżowego turnieju nie wypada wręcz grać tak słabo, jak zrobił to Grigor Dimitrov. Wynik 6:0, 6:0 zdecydowanie nie przystawał ani jego umiejętnościom, ani splendorowi rozgrywek w Monte Carlo. Buczenie i doping przeciwko Polakowi. "Podziękował" po meczu, wtedy się zaczęło