Gdyby patrzeć na czysto sportowe aspekty oraz aktualne możliwości obu sióstr Andriejewych, wątpliwości co do tego, która z nich wyjdzie zwycięsko z takiego starcia, nie byłoby w ogóle. Niepełna 18-letnia Mirra gra znakomicie, triumfowała w turniejach WTA 1000 w Dubaju i Indian Wells, ma wszelkie podstawy do tego, by w krótkim czasie wbić się do najlepszej trójki światowego rankingu. A później zaatakować pozycję liderki. Co innego Erika - już prawie 21-letnia - balansująca na granicy pierwszej i drugiej setki światowej listy. W jej przypadku tych postępów nie widać od jakiegoś czasu, dość powiedzieć, że od połowy października i ich pierwszego starcia w Wuhanie, wygranego przez Erikę 6:3, 6:1 - zawodniczka ta wygrała zaledwie jedno spotkanie w głównej drabince turnieju z podstawowego cyklu WTA, czyli od rangi 250 w górę. W Australian Open ograła próbującą wrócić do wielkiego tenisa Chinkę Saisai Zheng. A to jednak trochę za mało, być może nawet za mało, by pozostać w TOP 100 rankingu. WTA 500 w Stuttgarcie. Zaskakująco szybki koniec starcia sióstr Andriejewych. Mirra lepsza od Eriki Niemniej w takich starciach jest jeszcze drugi aspekt - rodzinny. W środowisku kibiców, zwłaszcza w mediach społecznościowych, podejrzewano, że Mirra znów może nie grać "na maksa", jak wtedy w Wuhanie, gdy popełniała masę błędów, irytowała się. I na to mógł wskazywać pierwszy gem, gdy 17-latka, tak znakomicie serwująca w ostatnim czasie, została przełamana. Wyrzuciła kilka piłek w aut, po takim błędzie przegrywała 0:1. Szybko jednak tę stratę odrobiła, a później gładko wygrała swojego gema serwisowego. Było 2:1, gdy Erika Andriejewa usiadła na ławeczce i poprosiła o pomoc medyczną. Już od startu tego spotkania miał tejpy przy prawym kolanie, ale widocznie, to nie wystarczyło, a ból się nasilał. Sytuacja wyglądała dla Eriki źle - miała obandażowany cały staw kolanowy, każdy zryw sprawiał ból. Można się było spodziewać szybkiego zakończenia tego meczu, przed czasem. Starsza z Rosjanek jednak zagryzła zęby, wróciła do rywalizacji. Była jeszcze w stanie w tym secie wygrać drugiego gema, ale nic więcej. Mirra nie musiała się nawet zbytnio wysilać, by w 32 minuty triumfować 6:2. Obie zagrały jeszcze jednego gema w drugiej partii, gdy starsza z sióstr pokręciła głową, powiedziała sędzi Miriam Bley, że nie jest w stanie już grać. Wyściskała siostrę i poszła do szatni. - Wiedziałam o jej problemach, bo razem dzielimy pokój. Mam nadzieję, że wróci silniejsza - mówiła po meczu na korcie Mirra i podkreślała, że to siostra przecierała jej szlaki w zawodowej rywalizacji. Młodsza z Andriejewych o ćwierćfinał zagra w czwartek z Jekateriną Aleksandrową. Jeśli wygra dwa spotkania, a podobnie dwa swoje mecze wygra też Iga Świątek, to w niedzielę może dojść do ich trzeciej potyczki w 2025 roku, już na etapie półfinału Porsche Tennis Grand Prix. W środę Iga zmierzy się jeszcze, po godz. 17, z Chorwatką Janą Fett. Tekstowa relacja "na żywo" z tego spotkania w Interii Sport.