Jeszcze 2,5 miesiąca temu wydawało się, że pozycja liderki rankingu WTA została "zabunkrowana" na długie miesiące, może nawet aż do kolejnego Australian Open. Iga Świątek już do Wimbledonu przystępowała ze sporą przewagą nad Aryną Sabalenką, Białorusinka na dodatek zrezygnowała z występu w Londynie. Mało tego, kontuzja ramienia sprawiła, że kolejne turnieje z jej udziałem stanęły pod znakiem zapytania. Sierpień i początek września za oceanem wszystko jednak zmieniły. Turnieje w Waszyngtonie i Toronto były dla zawodniczki z Mińska przetarciem, w Cincinnati i Nowym Jorku zgarnęła dwa prestiżowe tytuły i 3000 punktów. Ale nie tylko. Stała się też bogatsza o cztery miliony dolarów brutto, a to więcej niż zarobiła przez 7,5 miesiąca w 2024 roku. I efekty widać już w kolejnych klasyfikacjach. Aryna Sabalenka mistrzynią US Open. Rekordowy zarobek, ale nie tylko. Jest już tuż za Igą Świątek W finale US Open Sabalenka pokonała Jessicę Pegulę 7:5, 7:5 - po meczu pełnym zawirowań, w którym Amerykanka wyszła z wielkich opresji, była bliska wyrównania wyniku, ale ostatecznie jednak poległa. W rankingu WTA Polka ma jeszcze dość sporą przewagą nad 26-latką z Mińska, to wciąż ponad 2000 punktów, ale sytuację jaśniej klaruje ranking Race. Do jego dorobku składają się wyłącznie punkty zdobyte od początku stycznia, tu różnica między nimi wynosi zaledwie 409 oczek. I ona pokazuje, że pewnie losy numeru jeden znów rozstrzygną się późną jesienią, być może ponownie w WTA Finals, granym tym razem w Rijadzie. Polka będzie broniła jeszcze tysiąca punktów za triumf w Pekinie i 1500 za wygraną w Cancun. Białorusinka - łącznie nieco ponad 800. Z drugiej zaś strony, to Polka była w poprzednich latach w lepszej dyspozycji w tych jesiennych zmaganiach. W tym sezonie dochodzi jeszcze jeden tysięcznik - w Wuhan, a jego dwie poprzednie edycje wygrała... Sabalenka. Wielki skok Sabalenki w rankingu wszech czasów. Czek na 3,6 mln dolarów zrobił swoje Triumfując w US Open, Sabalenka odebrała też najwyższy w historii wielkoszlemowych zmagań czek - na 3,6 mln dolarów. Więcej co prawda w WTA Finals w Chinach zarobiła w 2019 roku Ashleigh Barty, o ponad 800 tys. dolarów, ale w szlemach nigdy dotąd tyle nie płacono. I ten triumf sprawił, że na po stronie wpływów koncie wpływów Sabalenki w tym sezonie pojawiło się już 7,98 mln dolarów. To o ok. 470 tys. więcej niż u Polki, która w Nowym Jorku odpadła w ćwierćfinale. A gdyby wtedy wygrała z Pegulą, w tym rankingu też by nadal prowadziła. Jeszcze ciekawiej sytuacja wygląda w rankingu zarobków wszechczasów - tu Sabalenka zanotowała bowiem ogromny skok. Już po ostatnim triumfie w Cincinnati awansowała o dwie pozycje, na 14. miejsce - przed Kim Clijsters i Martinę Hingis. Wygrywając US Open przeskoczyła też Garbinę Muguruzę, Swietłanę Kuzniecową, Karolinę Pliskovą i... Agnieszkę Radwańską. Była reprezentantka Polski zarobiła bowiem w karierze na korcie 27,68 mln dolarów, Białorusinka ma już teraz przychód w wysokości 28,36 mln dolarów. Tym samym awansowała na 10. miejsce w rankingu, wypychając z niego Radwańską. Przed sobą ma obecnie... Igę Świątek (32,10 mln dolarów). Polka mogła w Nowym Jorku wyprzedzić Angelique Kerber, ale warunkiem był awans do półfinału. Tego osiągnąć się nie udało.