201 minut walki, dwie piłki meczowe i wielkie zaskoczenie w Berlinie. Turniejowa "3" za burtą
Trzy godziny i 21 minut. Dwie niewykorzystane piłki meczowe. Tie-break, w którym losy meczu decydowały się do ostatniej piłki. Spotkanie drugiej rundy turnieju WTA 500 w Berlinie przyniosło ogrom emocji. Ostatecznie po morderczym boju Ludmiła Samsonowa wygrała 6:7(8), 7:5, 7:6(5) z rozstawioną z numerem "3" Jessiką Pegulą i awansowała do kolejnej rundy. Tam może zmierzyć się z Magdaleną Fręch, jeśli Polka w czwartek pokona Amandę Anisimovą.

Magdalena Fręch turniej w Berlinie rozpoczęła znakomicie. W meczu pierwszej rundy po długiej walce Polka pokonała siódmą rakietę świata Rosjankę Mirrę Andriejewą. Po zdecydowanej przegranej 2:6 w pierwszej partii Fręch w drugiej odsłonie odrobiła straty, zwyciężając 7:5. Decydująca partia była już popisem Polki, która rozbiła faworyzowaną rywalkę 6:0.
W czwartek w kolejnym spotkaniu Fręch zmierzy się z Amandą Anisimovą. Amerykanka, która ma na koncie m.in. triumf w tegorocznym turnieju WTA 1000 w Doha, wygrała 6:4, 6:3 z Biancą Andreescu. Notowana na 13. miejscu w światowym rankingu zawodniczka tym samym została kolejną rywalką Fręch.
Ważny mecz dla Magdaleny Fręch
Losowanie drabinki sprawiło, że zwyciężczyni czwartkowego starcia Fręch z Anisimovą na dalszym etapie rywalizacji zmierzy się z Jessicą Pegulą lub Ludmiłą Samsonową. Obie zawodniczki w swojej karierze już wygrywały turniej WTA 500 w Berlinie. Pegula dokonała tego w 2024 roku, a Samsonowa jako kwalifikantka zwyciężyła w 2021 roku. Wówczas był to dla niej pierwszy triumf w turnieju rangi WTA. Jessica Pegula po raz ostatni kibicom pokazała się jeszcze podczas Wielkiego Szlema. Finalistka ostatniego US Open w Paryżu dotarła do czwartej rundy, gdzie niespodziewanie uległa Lois Boisson. Rewelacja niedawno zakończonego Roland Garros wygrała wówczas z Amerykanką 3:6, 6:4, 6:4.
Spotkanie drugiej rundy turnieju WTA 500 w Berlinie było dla Peguli pierwszym w tym sezonie rozgrywanym na kortach trawiastych. Jej rywalka, Ludmiła Samsonowa we wtorek długo męczyła się z Naomi Osaką. Po dwóch godzinach i 39 minutach gry 20. tenisistka światowego rankingu ostatecznie wygrała 3:6, 7:6(3), 6:4 z dwukrotną mistrzynią Australian Open i US Open.
Po pierwszym secie Rosjanka śmiało mogła czuć duży niedosyt. Po spokojnym początku partii Samsonova wygrała gema przy serwisie Peguli i prowadziła już 5:3. Po chwili Amerykanka odrobiła część strat, lecz w dziesiątym gemie Rosjanka miała pierwszą piłkę setową. Nie wykorzystała jej, a Pegula wyrównała stan rywalizacji.
Kolejną dużą szansę Samsonowa miała w 12 gemie. Wówczas Rosjanka przy serwisie rywalki miała trzy kolejne piłki setowe, lecz Pegula za każdym razem wychodziła z opresji obronną ręką i doprowadziła do tie-breaka. W nim Pegula wykazała się większym doświadczeniem i w decydującym gemie wygrała 10:8.
Po chwili przerwy zawodniczki wróciły na kort. Druga partia była już zdecydowanie bardziej wyrównana. Zawodniczki praktycznie do samego końca wygrywały gemy przy swoim podaniu. W kluczowym momencie lepsza okazała się Rosjanka. Jej łupem padł 11 gem, w którym przełamała rywalkę i po chwili serwowała po wygraną w drugim secie. Ta sztuka udała się już przy drugiej piłce setowej.
Karuzela emocji w decydującej partii
Pierwszy przełom w trzecim secie nastąpił już w piątym gemie. Od początku Pegula znajdowała się w bardzo trudnej sytuacji. I to przy swoim podaniu. Samsonowa miała przed sobą aż cztery szansę na przełamanie rywalki. Finalnie ta sztuka jej się udała. W kolejnym gemie obserwowaliśmy morderczą walkę o każdą piłkę. Pegula przy serwisie rywalki zaczęła od prowadzenia 30:0, a później miała trzy break pointy. Po wyniszczającej grze na przewagi Rosjanka zdołała przypieczętować swoje prowadzenie 4:2.
Samsonowa nie utrzymała tego jednak zbyt długo. Już przy pierwszej okazji Pegula przełamała serwis rywalki i wyrównała stan trzeciego seta. Tym razem obyło się bez długich wymian, Amerykanka wykorzystała już pierwszego break pointa.
Kolejne dwa gemy przebiegły pod znakiem niewykorzystanych szans. Przy serwisie Peguli Samsonowa prowadziła już 40:0, lecz nie wykorzystała żadnej z trzech okazji na przełamanie i po chwili musiała serwować, by zachować szansę na końcowy triumf. Możliwości wygrania meczu w kolejnym gemie nie wykorzystała Pegula. Amerykanka dwukrotnie mogła przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, lecz jej rywalka obroniła dwie piłki meczowe i uratowała się.
W dwóch kolejnych gemach obyło się bez ekscesów, przez co o ostatecznym rozstrzygnięciu decydował tie-break. W nim już od początku Samsonowa miała delikatną przewagę, wygrywając akcję już przy pierwszym serwisie Peguli. Status quo utrzymywał się praktycznie do samego końca, obie zawodniczki nie zawodziły przy swoim podaniu. Szansą dla Peguli było mini przełamanie i doprowadzenie do remisu 5:5. Rosjanka jednak utrzymała nerwy na wodzy i wykorzystała już pierwszą piłkę meczową, triumfując w tie-breaku 7:5.
Czwartkowy pojedynek Magdaleny Fręch z Amandą Anisimovą odbędzie się nie wcześniej niż o godzinie 17:30. Relację z tego spotkania, a także ewentualnej potyczki z Ludmiłą Samsonową będzie można śledzić na łamach Interia Sport.
Zobacz również:


