Weronika Falkowska wciąż próbuje się odbudować po fatalnej drugiej połowie poprzedniego roku, ale i słabym początku obecnego. Wydawało się, że to przełamanie nastąpi po świetnym występie w Bużumburze w Burundi, gdzie już przecież sama decyzji o podróży do Afryki nie była zapewne łatwa. Koszt spory, a gwarancji sportowego sukcesu nie było. 23-latka z Warszawy wygrała jednak pierwszy turniej w deblu, drugi zaś w singlu - pokonała kilka dobrze grających na mączce rywalek. Nieźle szło jej także po przenosinach do tunezyjskiego Hammametu (minimalnie przegrany ćwierćfinał), ale już kolejny występ na Sardynii był słabszy. Teraz Polka zdecydowała się na grę w większych zawodach w Trnawie, czyli blisko rodzinnego kraju. Weronika Falkowska przed dużą szansą w Trnawie. Największy jej turniej w tym roku Sęk w tym, że to zawody rangi ITF W75, czyli większe od wszystkich, w których występowała od października zeszłego roku. Jej ranking, 422. miejsce na świecie, wystarczył tylko do występu w kwalifikacjach. Tu Polka losowała dość dobrze, tak się przynajmniej wydawało. Najpierw pokonała Słowaczkę Gabrielę Nanovą 6:1, 6:3, w meczu o główną drabinkę trafiła na utalentowaną, 18-letnią Ninę Vargovą. A to zawodniczka plasująca się zaledwie 42 lokaty niżej od Polki. I długo wydawało się, że znów Falkowską dopadnie fatum drugiego spotkania. Nie radziła sobie, zacięła się po zmarnowanym break poincie na 2:1 - jedyną taką szansą w całym secie. Po 42 minutach przegrała go 2:6. Szwankowało szczególnie drugie podanie Polki - nie było ono żadnym wyzwaniem dla jej przeciwniczki. Kiepski początek i kapitalny koniec reprezentantki Polski. 10 z 11 ostatnich wygranych gemów Vargova dość pewnie zmierzała po awans do głównej drabinki, Falkowska obroniła jeszcze cztery break pointy przy stanie 2:3, ale później została przełamana po raz kolejny, zrobiło się więc 3:5. Słowaczka serwowała po ów "gem, set i mecz", wypowiedziany przez arbitra, i... chyba nie wytrzymała presji, jaka wiązała się z tym gemem. Przegrała go, za chwilę Polka wyrównała na 5:5, wygrywając gema do zera i kończąc go dwoma asami. To był ten moment, w którym rzeczywiście uwierzyła w awans. Niemal każde kolejne udane zagranie Falkowskiej kwitował głośny okrzyk. A rywalka zaczęła psuć na potęgę, w jedenastym gemie popełniła dwa podwójne błędy, została przełamana. Miała co prawda jedną szansę na doprowadzenie do tie-breaka, Falkowska się wybroniła. Później zaś zakończyła tę partię. A decydujący set był już jej popisem. Słowaczka wygrała tylko jednego gema, na 1:2, już po wcześniejszym przełamaniu. Patrząc na całe spotkanie, 23-latka z Warszawy wygrała aż 10 z ostatnich 11 gemów, zarazem też całe spotkanie. We wtorek, w głównej części turnieju, czeka ją już zapewne trudniejsza przeprawa, bez możliwości takiego przestoju. Turniej ITF W75 w Trnawie (korty ziemne). Finał eliminacji Weronika Falkowska (Polska) - Nina Vargova (Słowacja) 2:6, 7:5, 6:1.