Tak właśnie można było opisywać poniedziałkowe zwycięstwo Weroniki Falkowskiej z 18-letnią Słowaczką Niną Vargovą, w charakterze sportowego cudu. Rywalka wygrała pierwszą partię, w drugiej prowadziła 5:3, serwowała po awans do główny drabinki całkiem sporego turnieju ITF, rangi W75. A do tego momentu nie miała większych problemów z odczytaniem gry Polki. I Falkowska przełamała się, wygrała dziesięć z ostatnich jedenastu gemów, zaraz też i całe to trwające ponad 2,5 godziny spotkanie. Tyle że losowanie miejsca w głównej części zmagań okazało się sporą pułapką. Triumfatorka juniorskiego Australian Open na drodze Polki. Falkowska świetnie zaczęła się spotkanie Polka niby nie trafiła źle, bo na... zaledwie 16-letnią rywalkę, która w Trnawie dostała dziką kartę. Na dodatek taką, która w rankingu WTA jest o dwieście miejsc od niej niżej. Ale to pozory - młodziutka Renáta Jamrichová ma "papiery" na wielką karierę, Słowacy bardzo liczą na jej rozwój. Rok temu wygrała juniorski Australian Open w deblu, latem w grze pojedynczej była już w półfinale Wimbledonu, później na tym samym etapie odpadła z US Open. A w tym roku w Melbourne nie miała już sobie równych, przestawiła się już na rywalizację seniorską. W marcu wygrała swój pierwszy turniej ITF w Szarm el-Szejk, w kwietniu uczyniła to samo w Telde na Wyspach Kanaryjskich. Co tu dużo mówić, spory talent, który nie ma jeszcze 17 lat. Początkowo obie tenisistki miały ogromne problemy z serwisem, pierwsze cztery gemy zakończyły się przełamaniami. Zwłaszcza Słowaczka nie mogła uporać się z tym elementem, szwankowała jej skuteczność. Falkowska zdołała jeszcze raz wygrać gema przy podaniu mistrzyni Australian Open, na 4:3. I tej zaliczki już z rąk nie wypuściła, pierwszą partię zapisała na swoje konto (6:4). 4:1 dla Polki w drugim secie, co tam się stało? A w trzecim już bój o przetrwanie Już więc była w lepszej sytuacji niż w poniedziałek przeciwko Vargovej, ale to stanowiło dopiero połowę drogi. I wszystko układało się idealnie, ku rozpaczy kibiców w Trnawie, a mecz zorganizowano na centralnym obiekcie. Falkowska wygrywała 4:1, serwowała po 5:1, Jamrichová pewnie by już z takiej opresji nie wyszła. I Polka miała przewagę, nie wykorzystała jej jednak. Wpadła w dołek, przegrała jeszcze cztery kolejne, zarazem i całego seta. Obie panie musiały więc rozegrać trzeciego seta, który układał się dokładnie odwrotnie. Teraz to Słowaczka wygrywała 4:1, później 5:2. Przy stanie 5:4 miała trzy piłki meczowe, Falkowska wyszła z tych skrajnie trudnych opresji. Wyrównała na 5:5, potrzebowała już tak niewiele. W dwunastym gemie sytuacja się jednak powtórzyła, znów Jamrichová odskoczyła na 0:40, znów miała trzy okazje na skończenie meczu. Pierwszą Polka obroniła, drugą też, ale trzeciej - już nie. Do rozstrzygającego tie-breaka zabrakło tak niewiele... Turniej ITF W75 w Trnawie (korty ziemne). Pierwsza runda Renáta Jamrichová (Słowacja, WC) - Weronika Falkowska (Polska, Q) 4:6, 6:4, 7:5.