Czwartek był dniem ćwierćfinałów w Dosze. Na pierwszy ogień poszły Jessica Pegula i Jekaterina Aleksandrowa. Amerykanka wygrała pierwszego seta 6:4, ale w dwóch kolejnych ugrała po zaledwie jednym gemie i pożegnała się z turniejem. Następnie Iga Świątek pokonała 6:2, 7:5 Jelenę Rybakinę. Kazaszka zakończyła mecz podwójnym błędem serwisowym i cisnęła rakietą o kort, co zdarza jej się bardzo rzadko. Tuż po nich na kort centralny wyszły Jelena Ostapenko i Ons Jabeur, ale gdyby nie kibice wspierający tę drugą, to obecność Tunezyjki byłaby "formalna". Nie było ani długich wymian, ani zapadających w pamięć uderzeń ze strony finalistki Wimbledonu. "Penko" rozegrała "samotne" spotkanie, w którym wygrała 6:2, 6:2 i nie znalazła realnej konkurencji po drugiej stronie siatki. Na koniec zmierzyły się Marta Kostiuk i Amanda Anisimowa. Amerykanka była faworytką. W pierwszych pięciu gemach uzyskała dwa przełamania i prowadziła 4:1, ale następnie nasza wschodnia sąsiadka się obudziła. Jej łupem padło 8 z 9 piłek przy własnym podaniu, ale oczywiście wymaganiem było wygranie dwóch gemów przy returnie. Udało się ugrać nawet trzy, co dało prowadzenie w meczu. W drugiej połowie partii uzyskała sześć break pointów i trzeba było ją pochwalić za zachowanie zimnej krwi. Awans i spotkanie ze "zmorą". Nagle padło pytanie, Świątek reaguje WTA Doha: Anisimowa wyeliminowała Kostiuk w ćwierćfinale Druga odsłona zaczęła się od utrat podań obu zawodniczek, kluczowe było trzecie z przełamań. Anisimowa wyszła na prowadzenie 3:2. Wydawało się, że już tego nie wypuści, ale w 10. gemie popełniła dwa błędy serwisowe i zrobiło się 5:5. Wtedy jednak ponownie wbiła wyższy bieg i ostatecznie wygrała 7:5, doprowadzając do trzeciego seta. Wszystko co w nim kluczowe, rozegrało się w "środkowej" części. Zaczęła się zarysowywać przewaga Amerykanki, a na twarzy Ukrainki po nieudanych zagraniach widać było coraz większe zrezygnowanie. Kostiuk po stracie serwisu błyskawicznie się odłamała na 2:2, ale za chwilę znowu pozwoliła się przełamać. Anisimowa miała spore problemy z "dowiezieniem" wyniku do końca. W 9. gemie nie wykorzystała meczbola po stronie returnu, ale za chwilę serwowała, by zwyciężyć. Drugą piłkę meczową również zmarnowała, ale trzecia okazała się już decydująca. Po 2 godzinach i 30 minutach zameldowała się w półfinale - bekhend Ukrainki zatrzymał się na siatce. Trzy sety Hurkacza w starciu z wicemistrzem olimpijskim. Doszło do niespodzianki Anisimowa lub Aleksandrowa będzie rywalką Jeleny Ostapenko bądź Igi Świątek w finale turnieju.