W trzech poprzednich edycjach French Open Coco Gauff zawsze przegrywała mecz z Igą Świątek, w finale, ćwierćfinale i półfinale. Teraz na Polkę może wpaść dopiero w meczu o tytuł, w najbliższą sobotę. Wiele jednak wskazuje, że już na etapie ćwierćfinałów będziemy świadkami starć, o jakich kibice zwykle marzą, ale do których później nie dochodzi. Bo faworytki jednak w którymś momencie zawodzą. A teraz jest wielka szansa, że w najlepszej ósemce pojawi się aż siedem zawodniczek spośród ośmiu najwyżej rozstawionych, zaś tą ósmą będzie pukająca do najlepszej dziesiątki rankingu Elina Switolina. Swój krok wykonała też w poniedziałek Coco Gauff. W Madrycie i Rzymie Amerykanka dochodziła do finałów, wielkie ambicje ma też w Paryżu. I po trzech stosunkowo łatwych spotkaniach dziś 21-letnia tenisistka miała napotkać wreszcie znacznie trudniejszą przeprawę. Doświadczona Jekaterina Aleksandrowa potrafi na mączce zachwycić, też dostała do czwartej rundy bez straty seta, w tych meczach przegrała zaledwie 13 gemów. A tu zderzyła się ze ścianą, przynajmniej w pierwszej części spotkania. Roland Garros. Coco Gauff kontra Jekaterina Aleksandrowa w meczu o ćwierćfinał. Imponujący początek wiceliderki rankingu Aleksandrowa wie, jak smakuje zwycięstwo nad Gauff, bo pokonała ją dwa lata temu na trawie w Berlinie. Na starcie sezonu na mączce, w Stuttgarcie, zaszła dalej od młodszej o ponad dziewięć lat rywalki, pokonała m.in. Mirrę Andriejewą i Jessicę Pegulę. A później pojawiły się problemy zdrowotne, które spowodowały choćby wycofanie się z Rzymu. Trener Igi Świątek wydał pilne polecenie, zwrot akcji w Paryżu. Szczegóły są niesamowite W Paryżu Aleksandrowa znów grała jednak pewnie, tymczasem w poniedziałek na Court Philippe-Chatrier wyszła jakby przygaszona. Popełniała błąd za błędem, zaskakiwać mogły zwłaszcza te z forhendu, A Gauff korzystała z okazji. Dopisywała do swojego dorobku gema za gemem, po 17 minutach prowadziła już 5:0. Zanosiło się na jeden z najkrótszych setów w tegorocznej edycji French Open, wszystko szło nawet w kierunku... powtórki zeszłorocznego starcia Igi Świątek z Anastazją Potapową, na tym właśnie korcie i na tym etapie zmagań. Wtedy Polka straciła 10 punktów, wygrała 6:0 i 6:0 w zaledwie 40 minut. A teraz w tych pięciu gemach Aleksandrowa wygrała zaledwie pięć akcji, jej mowa ciała nie wróżyła niczego dobrego. Gauff odpychała ją od linii, sama zaś świetnie biegała. I nagle coś zaczęło się zmieniać w gemie, który miał zakończyć seta. On trwał 10 minut, zawodniczki rozegrały aż 20 akcji. Rosjanka miała nawet pięć szans na breaka, który pozwoliłby jej uniknąć bajgla. Ostatecznie się nie udało, ale był to moment dający jej jakąś nadzieję. I ta nadzieja się pojawiła, Aleksandrowa zaczęła grać dużo lepiej. W czwartym gemie doczekała się dwóch szans na przełamanie na 3:1 - Coco obroniła jej dobrymi serwisami z kickiem, piłka wysoko odbijała się przed rywalką. Widać było jednak, że ta gra przez forhend Amerykanki, a tu Aleksandrowa starała się być konsekwentna, przynosi powoli jakieś efekty. Aż w końcu Coco zdołała wywalczyć przełamanie, na 4:3. Pomogła jej siatka, ale przecież podobno szczęście sprzyja lepszym. Rosjanka znalazła się w bardzo trudnej sytuacji, ale właśnie wtedy po raz pierwszy w meczu zdołała wywalczyć breaka. A za moment już prowadziła 5:4, teraz to Gauff grała pod presją. Młodsza z zawodniczek tę presję jednak wytrzymała. Wyrównała, a później przełamała rywalkę do zera. Rosjance brakowało precyzji, raz za razem wyrzucała piłką za boczną linię. Amerykanka zaś cierpliwie ją punktowała. I wypunktowała też w dwunastym gemie, nie dopuściła już do tie-breaka. Gauff wygrała 6:0, 7:5, po 82 minutach. O półfinał zagra albo z Madison Keys, albo z Hailey Baptiste. Jedną z Amerykanek zobaczymy więc na pewno w półfinale.