Magdalena Mróz była na początku lat 90. jedną z najlepszych naszych tenisistek, reprezentowała nasz kraj na igrzyskach w Barcelonie, była wielokrotną mistrzynią Polki. Wyjechała jednak do Niemiec, tam kończyła grać, tam też urodziła się jej córka Gina. Poszła w ślady mamy, gra w tenisa, choć do ścisłej czołówki wiele jej brakuje. Jedno jest pewne - dzięki świetnemu występowi na Gran Canarii za kilkanaście dni znajdzie się na najwyższym miejscu w karierze. Wróci do szóstej setki rankingu WTA. Już jako zawodniczka polska, bo ta zmiana dokonała się jesienią 2022 roku. To była formalność, którą najpierw musiała zatwierdzić ITF, a później WTA. Choć już wcześniej Feistel posiadała licencję PZT. Świetny start na Gran Canarii. Gina Feistel ma szansę na trzeci indywidualny tytuł ITF W zeszłym roku młoda tenisistka dwukrotnie przegrywała finały turniejów ITF, najpierw w Gdańsku, następnie w Monastyrze. Tunezja ostatecznie okazała się dla niej szczęśliwa, bo w październiku dokonała przełomu, wygrała zawody rangi ITF W15. Później był jeszcze półfinał w Walencji, a ten rok zaczął się trochę niemrawo. Ostatnio tenisistka Grunwaldu Poznań zaczęła nieco przyspieszać, efektem były dwa awanse do ćwierćfinałów na kortach twardych. Przełom przyszedł wtedy, gdy przeniosła się na mączkę, choć też nie od razu. Bo w Hammamet przegrała pierwszy mecz. W rywalizacji ITF W15 w Telde na hiszpańskiej Gran Canarii Polka jest rozstawiona z dwójką - to znaczyło, że według rankingu powinna być kandydatką do gry w finale. Nie zawiodła, choć przecież zmiana nawierzchni też nie jest czymś łatwym. Niemkę Caroline Bracka rozbiła jednak 6:1, 6:1. Później przyszedł moment niepewności w starciu ze Szwedką Jacquline Nylander Altelius, bo pierwszego seta przegrała 5:7. Po to, by następnie rozbić rywalkę 6:1 i 6:0. Trzy kolejne Niemki w drodze do końcowego triumfu. Dwie Gina Feistel już pokonała Droga do sukcesu dla byłej reprezentantki Niemiec wiodła jednak dalej przez... niemieckie rywalki. W ćwierćfinale Feistel wygrała 6:0, 7:5 z 28-letnią Caroline Werner, kiedyś zawodniczką z połowy czwartej setki w rankingu. A dziś wygrała z Joelle Lilly Steur - zawodniczkę, którą fachowcy uważali za faworytkę. To bowiem tenisistka, która gra ostatnio tylko na mączce, byłą w półfinale w Sabadell i w ćwierćfinale w Antalyi. I to Steur wygrała pierwszego seta, przesądziło przełamanie w trzecim gemie - jedyne w tej partii. Podobnie było i w drugim secie - równie zaciętym, w którym strona serwująca kontrolowała wydarzenia. Niemka miała nawet dwa break pointy na 3:1, ale ich nie wykorzystała. Sama zaś została przełamana niedługo później, Polka wyrównała na 1:1. Doszło więc do decydującej rozgrywki, w której górę brały już chyba nerwy. Bo trudno inaczej wyjaśnić fakt, że dwie dobrze radzące sobie z serwisem zawodniczki doprowadziły aż do siedmiu przełamań. Szczęście Feistel polegało na tym, że ona przynajmniej dwa razy wygrała swoje podanie, w tym na 6:4. I dzięki temu, po 151 minutach rywalizacji, zameldowała się w finale. A w nim zmierzy się z... Niemką Emily Seibold. Turniej ITF W15 w Telde (korty ziemne). Półfinał Gina Feistel (Polska, 2) - Joelle Lilly Steur (NIemcy, 4) 3:6, 6:4, 6:4.