Polki w tych rozgrywkach od 2020 roku nazywanych Billie Jean King Cup biorą udział od 1966 roku. Największy sukces odniosły 30 lat temu. Wtedy Katarzyna Nowak, Magdalena Mróz i Katarzyna Teodorowicz dotarły do ćwierćfinału. Przegrały w nim z Niemkami ze Steffi Graf w składzie, czyli tenisistką, która najdłużej (377 tygodni) była numerem 1 kobiecego tenisa. Z trzeciej ligi do ekstraklasy W XXI wieku Polkom wiodło się różnie, ale rozgrywki osiem razy zawitały do Polski. Długo grały w tenisowej trzeciej lidze, czyli eliminacjach kontynentalnych. Tak było w 2009 roku. Najpierw wygrały turniej w Estonii, a potem w Gdyni walczyły o awans do Grupy Światowej II. I na kortach Arki, dzięki wygranym Agnieszki Radwańskiej i debla Klaudia Jans-Ignacik/Alicja Rosolska pokonały Japonię 3:2. To były jedyny mecz w Polsce w Pucharze FED, który był rozgrywany na kortach otwartych. Obserwowało go kilkaset osób, bo tylko tyle mogły pomieścić niewielkie trybuny. Rok później Polki w hali Łuczniczka w Bydgoszczy, która może pomieścić około 6 tys. widzów podejmowały Belgijki i nieoczekiwanie przegrały 2:3. Kluczowa była porażka Agnieszki Radwańskiej z Yaniną Wickmayer. Miejsca w Grupie Światowej II broniły na kortach w Sopocie. Wygrały tylko pierwszy mecz, dzięki zwycięstwu Radwańskiej nad Claudią Suarez, ale kolejne cztery przegrały. Maria Szarapowa w Krakowie W ciągu czterech lat za sprawą głównie sióstr Radwańskich Polki awansowały ze strefy Euro-Afrykańskiej do najwyższej Grupy Światowej I. Były w najlepszej ósemce drużyn kobiecych na świecie W lutym 2015 roku w ćwierćfinale gościły Rosjanki, które przyjechały w najsilniejszym składzie z byłą nr 1 światowego tenisa - Marią Szarapową i nr 2 Swietłaną Kuzniecową. Ta pierwsza do Krakowa przyleciała prosto po Australian Open i narzekała, że z upalnego Melbourne trafiła pod Wawel, w którym było grubo poniżej zera stopni Celsjusza. Szarapowa (wtedy nr 2) była najgorętszym nazwiskiem kobiecego tenisa, a jej pojedynek z Agnieszką Radwańską (wtedy nr 8 w rankingu) elektryzował kibiców. Nic dziwnego, że krakowska hala Tauron Arena wypełniła się po brzegi. Polki w starciu z Rosjankami dopingowało 15 tysięcy kibiców! Niestety, rywalki okazały się lepsze. Szarapowa pokonała obie siostry Radwańskie, a Agnieszka na dodatek przegrała też z Kuzniecową. Po trzech porażkach w singlach, przegrał też debel Jans-Ignacik/ Rosolska i Polki musiały walczyć o utrzymanie w Grupie Światowej. Martina Hingis w Zielonej Górze Rywalkami dwa miesiące późnej były Szwajcarki, a mecz rozegrano w hali w Zielonej Górze, która mieści pięć tysięcy widzów (wypełniła się w około 75 procentach). Kibice tenisa mieli okazję zobaczyć Martinę Hingis, kolejną byłą numer 1 kobiecego tenisa. Tyle że była nią w 2000 roku. Szwajcarka na kort zresztą wróciła po kilkuletniej przerwie. "Zielona Góra dawno nie widziała imprezy sportowej z takimi gwiazdami" - pisała Gazeta Lubuska. W singlach Siostry Radwańskie pokonały Hingis, ale niespodziewanie (zwłaszcza Agnieszka) uległy Timei Baczinsky. O przegranej w całym meczu zdecydowała porażka debla Radwańska/Rosolska. Polska znów w trzeciej lidze W efekcie Polki spadły do Grupy Światowej II, a w 2016 roku jeszcze niżej. Nie musiało się tak stać - meczu o utrzymanie grały w hali Inowrocławiu (pojemność 1500 osób), a rywalkami były Tajwanki. Jednak bez sióstr Radwańskich Polki w składzie Paula Kania, Magda Fręch i debel Jans-Ignacik/Katarzyna Kawa uległy rywalkom 1:4. Polki na kilka lat zostały w tenisowej trzeciej lidze. W 2019 roku walczyły o awans do Grupy Światowej II w Zielonej Górze. Świątek, Fręch i Rosolska pokonały Dunki, ale nie dały rady Rosjankom. Do finałów przez Radom W 2020 roku zmieniono formułę rozgrywek i nazwę na Billie Jean King Cup. Polki najpierw wygrały grupę, w której pokonały Słowenię i Turcję, potem w play off Szwecję, aż w końcu rozegrały baraż o awans do Grupy Światowej II. W Bytomiu w Hali Na Skarpie mieszczącej 1000 osób pokonały 3:2 Brazylię. W Radomiu stawką meczu z Rumunią będzie awans do finałów, który odbędą się w listopadzie (jeszcze nie wiadomo gdzie).