Wystarczy tylko prześledzić najważniejsze sukcesy Jana Zielińskiego, by uświadomić sobie, że wraz ze swoimi partnerami preferuje przede wszystkim korty twarde. Polak ma świetnie wspomnienia zwłaszcza z Australii. Zaledwie kilka miesięcy temu wraz z Hsieh Su-wei zgarnął pierwszego w życiu Wielkiego Szlema w grze mieszanej. Rok wcześniej z Hugo Nysem dotarł do finału w rywalizacji deblistów. Niestety lepsi okazali się Rinky Hijikata oraz Jason Kubler. Na pozostałych nawierzchniach nasz rodak nie błyszczy aż tak bardzo. "Życiówka" w Rolandzie Garrosie? Trzecia runda. W Wimbledonie identyczna. W obecnie trwających zmaganiach niewiele wskazuje na przełom. French Open zakończyło się na dwóch wygranych pojedynkach. Przejście na trawę również nie odbywa się bezboleśnie. Po ćwierćfinale w Halle, wybór Jana Zielińskiego i Hugo Nysa padł na turniej w Eastbourne, bezpośrednio poprzedzający The Championships. Na początek czekali na nich Lloyd Glasspool oraz Jean-Julien Rojer, radzący sobie w 2024 roku na zielonych kortach jeszcze gorzej. Zwariowany ostatni set. Tak niewiele zabrakło Brytyjsko-holenderski duet 24 czerwca postawił trudne warunki. W pierwszym secie doszło do tie-breaka. Ten niestety miał jednostronny przebieg. Polak wraz z Monakijczykiem na konto zapisali zaledwie trzy piłki i znaleźli się pod ścianą. Zimny prysznic najwyraźniej zadziałał, bo po ostatniej piłce drugiego seta to nasz rodak wraz z partnerem znajdował się w lepszym humorze. Kluczowe okazało się przełamanie w trzecim gemie. Ostatnia partia to totalne szaleństwo i seria niekończących się zwrotów akcji. Przy stanie 9:8 jako pierwsi piłkę meczową wypracowali Glasspool z Rojerem. Duet Zieliński-Nys wyszedł jednak z opresji, samemu przejmując inicjatywę, o czym świadczą aż cztery szanse na zakończenie potyczki. Ta ostatnia miała miejsce przy rezultacie 14:13. Rywale też nie zamierzali odpuszczać, dzielnie broniąc się przed odpadnięciem. W pewnym momencie zrobiło się 15:15. Wtedy brytyjsko-holenderska para złapała wiatru w żagle. Na jej konto powędrowało mini przełamanie. Kolejny punkt zdobyty z rzędu niestety zakończył sprawę. Teraz czas na Wimbledon. Początek turnieju już za kilka dni Janowi Zielińskiemu i Hugo Nysowi w poniedziałkowe popołudnie nie można było odmówić walki. Jedno dobre uderzenie, a spotkanie zakończyłoby się zupełnie inaczej. Pozostaje mieć nadzieję, że lepiej obu zawodnikom pójdzie w Wimbledonie. Ten startuje już 1 lipca. Transmisje na sportowych antenach Polsatu. Tekstowe relacje live w Interia Sport. Glasspool/Rojer - Zieliński/Nys 7:6(3), 4:6, 17:15