W Madrycie po polskiej stronie do czwartku pozostała już jedynie dwójka. Wśród pań o tytuł walczy Iga Świątek, a w deblu w parze z Hugo Nysem walczył do czwartku Jan Zieliński. Wcześniej z kortami nad rzeką Manzanares pożegnała się Magda Linette, która sprawiła sporo kłopotów Arynie Sabalence, a także Hubert Hurkacz. Nie ma jednak wątpliwości, że Świątek i Zieliński to duet, który pozwalał polskim kibicom myśleć o świętowaniu potencjalnego końcowego zwycięstwa. Świątek wzięła bezwzględny rewanż, jasny przekaz dla Sabalenki i Rybakiny. Polka w finale Nys z Zielińskim do Madrytu przyjechali po bardzo udanej rywalizacji w turnieju ATP 500 w Barcelonie. Tam polsko-monakijska para dotarła aż do finału imprezy. W nim musieli uznać wyższość Gonzaleza i Montelego, ale wszystko rozstrzygnęło się dopiero w tie-breaku. Tamto spotkanie było potwierdzeniem, że ten duet może być naprawdę sporym zagrożeniem dla rywali także podczas imprezy ATP 1000 w Madrycie. Pierwsze dwa spotkania na madryckiej mączce były dość mało wymagające. Zieliński i Nys postraszyli faworytów W ćwierćfinale na Zielińskiego i Nysa czekało już potwornie trudne wyzwanie. W tej fazie imprezy bowiem trafili na niezwykle doświadczony i utytułowany duet złożony z Hiszpana Marcela Granollersa oraz Argentyńczyka Horacio Zeballosa. Obaj Panowie w tym meczu walczyli o numer jeden na świecie w rankingu deblistów. Nie trzeba więc mówić, kto był faworytem tego spotkania. Polsko-monakijski duet walczył o półfinał imprezy i zepsucie święta swoim rywalom. Pierwszy set toczony był właściwie na warunkach serwujących. Obie pary bardzo pewnie broniły swoich podań. Nys i Zieliński nie musieli ani razu uciekać spod wizji bycia przełamanymi, a ich rywale przed taką pułapką stawali dwukrotnie. Do 10. gema pierwszej partii wszystko wskazywało na to, że będziemy świadkami tie-breaka. Wówczas jednak nieco lepiej na returnie zagrała polsko-monakijska para. Ostatecznie udało się wykorzystać drugą okazję na przełamanie i w ostatniej chwili wygrali pierwszego seta 6:4. Czarne chmury nad Alcarazem. Najpierw porażka, a teraz to. Padły poważne oskarżenia W tamtym momencie bliżej wygranej w całym meczu był oczywiście Jan Zieliński ze swoim partnerem, ale polsko-monakijski duet bardzo słabo zaczął drugiego seta. Już w pierwszym gemie dał się bowiem przełamać. Chwilę później Zieliński z Nysem mieli szansę na odrobienie strat, ale Argentyńczyk z Hiszpanem obronili trzy okazje na stratę podania i wyszli na prowadzenie 2:0 w drugim secie. W piątym gemie drugiej partii znów Zieliński z Nysem nie utrzymali podania i jasne stało się, że będziemy świadkami decydującego tie-breaka. Ostatecznie tak się stało. Druga partia zakończyła się wynikiem 6:2 dla pary Zeballos - Granollers. Ten rozpoczął się źle, bo Nys z Zielińskim już przy pierwszej okazji stracili swoje podanie. Po chwili udało się jednak te straty odrobić, żeby znów serwis stracić. Po czterech rozegranych punktach mieliśmy wynik 3:1 dla duetu hiszpańsko-argentyńskiego. Gdy wydawało się, że sprawa jest już właściwie rozstrzygnięta, bo Nys z Zielińskim przegrywali 1:4, ale wówczas ich gra uległa niesamowitej poprawie i wygrali kolejne sześć punktów, wychodząc na prowadzenie 7:4. To jednak było zdecydowanie zbyt mało emocji. Po chwili było już 8:7 dla rywali i to oni byli bliżej wygranej. Następnie Zieliński i Nys w końcu obronili dwa swoje podania i od tego momentu obie pary zgodnie nie dawały się przełamać. W kluczowym momencie lepiej presję wytrzymali niestety Argentyńczyk z Hiszpanem i to oni wygrali super tie-breaka, w którym mieliśmy aż 13 minibreaków. Warto dodać też, że przy stanie 1:2 kontuzji pleców nabawił się Nys, który walczył, jak tylko mógł, a Zieliński biegał za dwóch. Ostatecznie niestety to nie wystarczyło.