110 minut meczu Chwalińskiej z turniejową "3" o półfinał WTA. Doszło do udanego rewanżu
W przeciwieństwie do innych czołowych polskich tenisistek Maja Chwalińska nie rozpoczęła jeszcze przerwy zimowej. Rówieśniczka i przyjaciółka Igi Świątek wróciła do gry po 45-dniowej przerwie, w tym tygodniu grała w pierwszym z planowanych trzech turniejów WTA 125 w Ameryce Południowej. O półfinał zmagała się z Francuzką Leolią Jeanjean, rok temu grały na mączce o finał turnieju we Florianopolis. Tym razem historia potoczyła się inaczej niż wtedy.

Rok temu w listopadzie Maja Chwalińska była częścią zespołu, który w Maladze rywalizował w finale Billie Jean King Cup. Polki wygrały z Hiszpanią 2:0, później 2:1 z Czeszkami, dopiero w półfinale uległy po kapitalnej batalii 1:2 Włoszkom.
Grały wszystkie cztery pozostałe kadrowiczki: Iga Świątek, Magda Linette i Magdalena Fręch w singlu, a Iga z Katarzyną Kawą - w deblu. Chwalińska też była gotowa, choć w planach miała wylot do Chile, na turniej rangi 125 w Colinie. I z niego ostatecznie zrezygnowała, poleciała na dwa kolejne, do Argentyny i Brazylii, wspólnie z Kawą.
W tym roku wypadki potoczyły się trochę inaczej. Przed turniejem BJK Cup w Gorzowie Chwalińska miała kilka tygodni przerwy, leczyła urazy. Ostatecznie ustaliła z kapitanem Dawidem Celtem, że odpuści przyjazd do Gorzowa, od razu zaś uda się do Ameryki Południowej. Na trzy turnieje rangi WTA 125 - w Chile, Argentynie i Ekwadorze. Wszystkie na mączce, którą sama preferuje.
WTA 125 w Colinie. Maja Chwalińska kontra Leolie Jeanjean, stawką półfinał. Świetny początek Polki
Te turnieje są o tyle ważne, że 24-letnia Polka z jednej strony miała szansę jeszcze wskoczyć na pozycję dającą przepustkę do głównej drabinki Australian Open, ale z drugiej - w grudniu odpisana zostanie zdobycz z Florianopolis. A tam triumfowała, wywalczyła główną nagrodę i aż 125 punktów.

Aby spełnić ten pierwszy warunek, potrzebowałaby na dobrą sprawę aż trzech znakomitych występów. Stąd tak istotny był ten dzisiejszy, przeciwko 30-letniej Leolii Jeanjean, którą polscy kibice mogą pamiętać z zeszłorocznego starcia z Igą Świątek na igrzyskach w Paryżu. Z "Królową Rolanda Garrosa" nie miała oczywiście szans, ugrała zaledwie trzy gemy.
I trzy gemy wygrała też w starciu z Chwalińską, gdy zmierzyły się w półfinale WTA 125 we Florianopolis, na początku grudnia. Polka wygrała 6:3, 6:0, dobę później "ustrzeliła" dublet: w singlu i deblu zdobyła tytuły. Latem Jeanjean wskoczyła do najlepszej setki świata, niedawno z niej wypadła. I ona też walczy o główną drabinkę Australian Open, oznaczającą spore profity finansowe.
Przy czym to jedna z najbardziej zapracowanych zawodniczek w całym tourze - w Chile rozgrywa swój 30. turniej w sezonie, mecz z Chwalińską był 71. singlowym występem w 2025 roku.
Sam mecz miał dwie fazy: pierwszą, bardzo dobrą dla Polki, gdy Chwalińskiej bardzo pomagał pierwszy serwis. Na dodatek przełamała rywalkę, miała też dwa break pointy na 4:1. Prowadziła jednak 4:2, gdy zaczęła się druga faza.
Jeanjean znalazła sposób na grę Mai, odpychała ją od linii końcowej. I - co było kluczowe - zaczęła wygrywać dłuższe wymiany. Przełamała Polkę dwukrotnie, a to oznaczało triumf w całym secie - 6:4.

W drugiej partii 30-latka z Francji kontynuowała swoją passę, dorzuciła kolejne dwa gemy, zrobiło się 2:0. Chwalińska zdołała jednak jeszcze wyrównać, ale później znów to rywalka dominowała. A z Polki jakby uszło powietrze, zwłaszcza w ostatnich dwóch gemach. Przegrała 4:6, 2:6 - może już myśleć o rywalizacji w Buenos Aires.
Francuzka zrewanżowała się więc za przegraną z grudnia zeszłego roku.











![O której walka Błachowicz - Guskov? Gdzie oglądać? [TRANSMISJA NA ŻYWO]](https://i.iplsc.com/000M139OCNBIQ4BB-C401.webp)


