11 meczboli i zwrot akcji w półfinale. Rosjanka nie mogła w to uwierzyć
Turniej WTA 'S-Hertogenbosch wszedł w decydującą fazę. W holenderskiej rywalizacji pozostały już tylko 4 czołowe zawodniczki. Jedną z nich jest Elise Mertens, której 14 czerwca przyszło zmierzyć się z Jekateriną Aleksandrową. Pierwsza odsłona wskazywała, iż to Rosjanka wyjdzie z tego starcia zwycięstwo. Wtedy doszło do drugiego seta, w którym Mertens... obroniła aż 11 piłek meczowych. Ostatecznie Belgijka pokonała rozstawioną z numerem 2 zawodniczkę, awansując do finału turnieju.

Za nami emocje związane z rywalizacją w tegorocznej edycji wielkoszlemowego turnieju im. Rolanda Garrosa. Mimo ogromnych nadziei Iga Świątek nie zdołała po raz kolejny podnieść tego prestiżowego trofeum. Padło ono łupem Coco Gauff, która w finale paryskiej rywalizacji pokonała "jedynkę" rankingu WTA Arynę Sabalenkę. Teraz fani tenisa mogą chwilę odpocząć od wielkoszlemowych zmagań, choć ta przerwa nie potrwa długo. Już 30 czerwca rusza bowiem brytyjski Wimbledon.
Zanim jednak oczy tenisowego świata skierują się w stronę trawiastych kortów Wielkiego Szlema, tenisiści mają okazję rozegrać kilka pomniejszych turniejów, które z pewnością przydadzą się w kontekście walki o jak najlepszą pozycję w rankingu. Jednym z nich jest WTA 250 'S-Hertogenbosch. Zmagania holenderskiego turnieju nieubłaganie zbliżają się już do końca. Przed sobotnimi starciami w grze pozostały tylko cztery tenisistki, a w tym rozstawiona z numerem "2" Jekaterina Aleksandrowa. W ramach półfinału imprezy rozegrała ona spotkanie z Elisą Mertens. Starcie tych pań obfitowało w sensację, której świat tenisa nie widział od dawna.
Mertens obroniła 11 piłek meczowych przeciwko Aleksandrowej. Belgijka w finale holenderskiego turnieju
Początek spotkania Mertens z Aleksandrową nie dawał zbytnich nadziei pierwszej z wymienionych pań. Rosjanka już przy pierwszej możliwej okazji przełamała bowiem swoją rywalkę. Sztuka ta udała jej się, skutkiem czego w pewnym momencie na tablicy widniał wynik 4:1 dla Aleksandrowej. Mertens zdołała ugrać jeszcze jednego gema, kończąc tę część rywalizacji wynikiem 2:6.
Prawdziwe emocje miały się jednak rozpocząć wraz z nadejściem drugiego seta. W nim do pewnego momentu panie szły łeb w łeb. Przy okazji 8 wymiany Mertens została przełamana, a Aleksandrowa stanęła przed szansą zakończenia spotkania. Nie udało jej się to w pierwszej próbie, bowiem rywalka również odwdzięczyła jej się przełamaniem. Wtedy doszło do pierwszej sensacyjnej sytuacji. Przy okazji 10 wymiany Aleksandrowa miała po swojej stronie piłkę meczową... aż pięć razy. Za każdym z nich rywalka była jednak w stanie odpowiedzieć, aby ostatecznie wybronić wszystkie i zapisać tego gema na swoje konto. To musiało ją jednak kosztować wiele wysiłku, co wyszło przy okazji następnej wymiany, którą Mertens przegrała do zera. Aleksandrowa znów mogła zakończyć spotkanie przy serwisie rywalki, lecz... Rosjanka ponownie nie wykorzystała żadnej z pięciu piłek meczowych.
Tym sposobem Mertens do doprowadziła do tie-breaka, w którym to ponownie udało jej się obronić 1 piłkę meczową rywalki. Ostatecznie set ten trafił na konto Belgijki, natomiast Aleksandrowa mogła jedynie "pluć sobie w brodę", ubolewając nad utratą rekordowych 11 szans na zamknięcie spotkania. Z takim bagażem musiała ona przystąpić do finałowego seta, w którym pozytywnie nakręcona Mertens doskonale dotrzymywała jej kroku. Wreszcie doszło do sytuacji, w której to Belgijka miała okazję zakończyć spotkanie. Aleksandrowa zdołała obronić 1 piłkę meczową, jednak nie była w stanie równać się z tym, co jej rywalka zaprezentowała w podobnej sytuacji w poprzednim secie. Mertens zamknęła spotkanie przy drugiej próbie. Sensacyjny mecz pozwolił jej na awans do finału holenderskiej imprezy, a styl w jakim tego dokonała z pewnością zapadnie w pamięci kibiców na długie lata.
Zobacz również:
- 17 minut i 5:0 w meczu Coco Gauff. Półfinalistka ze Stuttgartu już odpadła
- Cristian rozgromiona u progu meczu ze Świątek w Paryżu. 6:0, 6:0, wystarczyło 48 minut
- Gauff czekała przez kilka godzin. Stało się, jednak Keys. Triumf mistrzyni Australian Open
- Kilkadziesiąt minut po porażce Świątek organizatorzy ogłosili ws. Ostapenko. Końcowy werdykt


