Trzy lata temu, w kwietniu, Pablo Carreño-Busta grał w Barcelonie o tytuł ATP 500 z Carlosem Alcarazem, wcześniej w tym turnieju ograł m.in. Caspera Ruuda czy Diego Schwartzmanna. A cztery miesiące temu cieszył się z tytułu ATP 1000 w Montrealu, w finale okazał się lepszy od naszego Huberta Hurkacza, a po drodze wyrzucił drabinki choćby Jannika Sinnera, Holgera Rune czy Matteo Berrettiniego. Trzem ostatnim oddał łącznie 14 gemów. Był wówczas 14. na świecie, choć jego rekord kariery z 2017 roku to 10. pozycja. Dziś ten znakomity Hiszpan, choć już 33-letni, stanął na drodze Kamila Majchrzaka po zrealizowanie kolejnego celu po powrocie do sportu. A takim jest bezpośrednia kwalifikacja do Roland Garros. Awans do finału challengera ATP 100 w Madrycie zapewni bowiem Polakowi 94. miejsce w poniedziałkowym rankingu. Wtedy też zamknie się lista zgłoszeń do drugiego turnieju wielkoszlemowego w 2025 roku i właściwie nie ma możliwości, by ta pozycja nie dała awansu. Sęk w tym, że Carreño-Busta grał o to samo. Ale jemu wystarczył tu awans do półfinału, właśnie kosztem Polaka. Pablo Carreño-Busta vs Kamil Majchrzak, stawką półfinał turnieju ATP 100 w Madrycie Ich spotkanie miało się odbyć w piątek, po godz. 12.30. Tyle że w stolicy Hiszpanii lało, niektóre mecze udało się dokończyć, tego jednak nawet nie zdołano rozpocząć, jako jedynego. A zapowiadało się niezwykle ciekawie, także w kontekście walki o kwalifikację do Roland Garros. Obaj tenisiści zmierzyli się ze sobą niemal rok temu w Poznaniu, byli w niby zbliżonej sytuacji, ale jednak trochę innej. Carreño-Busta stracił niemal cały 2023 rok, leczył się po kontuzji, na dobre wrócił do gry dopiero kolejnej wiosny. A Polak pauzował przez 13 miesięcy po zawieszeniu przez ITIA, wszystko zaczynał od nowa, nie dostawał dzikich kart, nie miał "zamrożonego rankingu". W poznańskim challengerze stoczyli trzygodzinny pojedynek, Kamil wygrał tie-breaka w trzecim secie. Hiszpan zaś zrewanżował mu się w styczniu tego roku - w pierwszej rundzie Australian Open. Teraz są mniej więcej na tym samym poziomie, ale ostatnie wyniki - świetna postawa w Marrakeszu, dobra gra już w Madrycie - wskazywały jednak minimalnie na Polaka. Za Hiszpanem mogło przemawiać wsparcie kibiców, które w środku tygodnia więcej miało wspólnego z trybunami piłkarskich stadionów niż z atmosferą kortów. Dziś jednak było spokojnie, choć braw więcej dostawał oczywiście Carreño-Busta. Już sam pierwszy set, trwający 72 minuty, porwał kibiców. W dwunastu gemach nie było przełamań, obaj dzielnie bronili nieliczne break pointy. Choć Polak był bliżej przełamania w samej końcówce. Właśnie wtedy rywal przestał mu jednak dawać "darmowe" punkty, praktycznie nie popełniał błędów. Kamilowi raz po raz takie się zdarzały, ale musiał grać ofensywnie, inaczej sam po chwili znajdował się w opałach. A w tie-breaku szanse mieli obaj, kolejne piłki setowe. Ale tylko jako strony returnujące, choć trzeba podkreślić, że Kamil wyszedł ze stanu 1-4, przy dwóch kolejnych serwisach Hiszpana. W końcówce 29-latek miał o dwie pomyłki za dużo, najpierw przy bekhendzie, gdy rywal wywalczył mini breaka. A za chwilę po returnie, który okazał się autowy i zakończył seta. Nagły zwrot w stolicy Hiszpanii. Faworyt gospodarzy w opałach. Aż w końcu Polak dopiął swego Często w takich sytuacjach, gdy zawodnik przegrywa tak dramatyczną partię, zaczyna się podłamywać. Majchrzak poszedł jednak w inną stronę. Szybko przełamał rywala, odskoczył na 2:0, później na 3:1. Choć znów trochę się męczył, a gdy stracił podanie na 3:3, jego irytacja sięgnęła zenitu. Za swoje zachowanie dostał ostrzeżenie i... znów się zmobilizował. Po raz drugi zaskoczył Carreño-Bustę przy jego podaniu - i już tego nie oddał. Wygrał seta 6:4, a trzeci był jego popisem. Gładkie 6:1, z jednym długim gemem - tym jedynym wygranym przez Hiszpana. Skończyło się na 6:7 (10), 6:4, 6:1 i awansie do półfinału. A ten odbędzie się w sobotę, po krótkiej przerwie, rywalem jest 34-letni Słowak Norbert Gombos. Jeśli Kamil wygra, zapewni sobie powrót, po 2,5 roku, do TOP 100 rankingu ATP, ale i na 99 procent grę w głównej części Roland Garros.