Dla 21-letniej Giny Feistel to z pewnością najbardziej zwariowany czas w tenisowej karierze. Ledwie osiem dni temu wygrała drugi w karierze singlowy turniej ITF, w Telde na Gran Canarii grała rewelacyjnie, a jej rywalkami były w czterech z pięciu pojedynków Niemki. Sama zaś wychowała się w tamtym kraju, choć jest przecież córką mistrzyni Polski Magdaleny Mróz. I od jesieni 2022 roku reprezentuje już Polskę. A później z jednej wyspy poleciała na drugą, w kierunku północnym. W Nottingham stoczyła zacięty, trzysetowy bój z Valentiną Ryser, która w kwietniu była przecież w składzie Szwajcarii na mecz z Polską w Billie Jean King Cup. To zawodniczka z połowy trzeciej setki rankingu, takiej tenisistki Feistel nigdy w zawodowej karierze nie pokonała. Aż do wczoraj. Najlepsze chwile w karierze Giny Feistel. Obiecujący mecz w Nottingham, spora sensacja w Wiesbaden 21-letnia zawodniczka Grunwaldu Poznań przeniosła się bowiem do Wiesbaden, choć nie miała tu większych szans na występ nawet w eliminacjach. Do Niemiec zjechało sporo dobrych zawodniczek z początku drugiej setki rankingu, większość z nich niedawno próbowała przebić się do głównej drabinki w Madrycie. A Feistel była... dziewiętnastą oczekującą. Tyle że kolejne zawodniczki rezygnowały, ostatecznie wskoczyła do drabinki eliminacji w miejsce Fabienne Gettwart. I od razu wpadła na rozstawioną z szóstką Japonkę Himeno Sakatsume, 203. tenisistkę w rankingu WTA. Trudno tu było liczyć na jakiś sukces, skoro do tej pory największym sukcesem Polki było ogranie znajdującej się pod koniec czwartej setki Francuzki Audrey Albie. A jednak się udało, po dwóch tie-breakach - doszło więc do sporej sensacji, której chyba nikt nie zakładał. Dziś o miejsce w głównej części zmagań Gina Feistel rywalizowała z Moną Barthel - tenisistką już starszego pokolenia, choć wciąż zajmującą 236. pozycję na światowej liście, czyli również znacznie wyżej od niej. A Barthel to nazwisko znane, kiedyś Niemka była na 23. miejsce w rankingu WTA, wygrywała z młodą Ashleigh Barty, Sarą Errani w najlepszych jej czasach, czy Angelieue Kerber, gdy ta była w TOP 10. Toczyła też boje z Agnieszką Radwańską, czasem zacięte. Fatalna sytuacja 21-letniej Polki w Wiesbaden. Faworytka wyraźnie prowadziła, w drugim secie 3:0 I to Barthel miała to spotkanie pod całkowitą kontrolą - wygrała pierwszego seta 6:1, w drugim prowadziła 3:0. I serwowała, tu zwrot całej sytuacji wydawał się całkowicie irracjonalny. A jednak Gina Feistel dokonała rewolucji w swojej grze, wyszła na prostą. Wygrała cztery kolejne gemy, a później zaczęła się rywalizacja na błędy, z obu stron. Niemka serwowała po wygraną najpierw przy stanie 5:4, później zaś 6:5. I nie dała rady zamknąć tej rywalizacji, Polka wywalczyła tie-breaka. W nim zaś zadała dwa ostatnie ciosy, przy remisie 6:6. 21-latka z Grunwaldu Poznań uwierzyła, że jest w stanie dokonać największego wyczynu w swojej karierze, przebić się do głównych zmagań w sporym turnieju. I dokonała tego, choć obie wreszcie zaczęły wykorzystywać swoje podanie. Doszło tylko do jednego przełamania, w dziewiątym gemie, choć Barthel miała dwie szanse na kolejnego gema. Za chwilę zaś Feistel awansowała, zakończyła to blisko trzygodzinne starcie - 1:6, 7:6 (6), 6:4. Kort centralny był szczęśliwy dla Polek, bo przed Feistel awans zapewniła sobie także Maja Chwalińska. Tenisistka BKT Advantage Bielsko-Biała największą pracę wykonała już wczoraj, wygrała z rozstawioną Chorwatką Antonią Ružić (6:3, 6:2), dziś zaś wyeliminowała Niemkę Minę Hodzic (6:3, 6:4).