W pierwszym secie tego meczu emocji i zwrotów akcji nie brakowało. Odsłona nie zaczęła się najlepiej dla Jana Zielińskiego i Hsieh Su-wei. Polak i Tajwanka po pięciu gemach mieli już na koncie jeden przegrany serwis i przegrywali 1:4. W tamtym momencie wydawało się, że zwycięstwo jest dla nich sprawą wyjątkowo odległą. W tamtym momencie jednak doszło do wielkiego zwrotu akcji. Jan Zieliński i Hsieh Su-wei wygrali trzy kolejne łamy, zyskując przełamanie powrotne. Na korcie szybko zrobiło się więc 4:4, a końcówka seta zapowiadała się ciekawie. Emocje w meczu Polaka na Wimbledonie. Radwańska patrzyła z trybun Warto wspomnieć, że ten mecz gry mieszanej z wysokości trybun kortu centralnego oglądała sama Agnieszka Radwańska. Polka podczas swojej kariery raz zagrała w wielkim finale singla, a miało to miejsce w 2012 roku. Wówczas lepsza od "Isi" okazała się Serena Williams. Jan Zieliński zagrał na tym obiekcie, mimo że początkowo miał wystąpić na korcie numer 2. Przesunięcie meczu Polaka na centralny było spowodowane kontuzją Alexa de Minaura, który ostatecznie musiał poddać swój pojedynek z Novakiem Djokoviciem. Sinner w meczu słaniał się na nogach. Teraz nawiązał do starcia z Miedwiediewem Wróćmy jednak do końcówki pierwszego seta. Na korcie zrobiło się bowiem remisowo, a o zwycięstwie w odsłonie zadecydował tie-break. Polak i Tajwanka pokonali w nim parę Brytyjczyków 7:4 i przybliżyli się do zwycięstwa w meczu. W drugim secie zaczęło się od wyrównanej gry, a szczególnie ciekawym gemem był szósty przy stanie 3:2 dla Zielińskiego i Hsieh przy serwisie pary brytyjskiej. Rywale obronili pierwszego break-pointa, ale przy drugim okazali się bezradni. Polak i Tajwanka wyszli więc na prowadzenie 4:2 i mieli otwartą drogę do zwycięstwa. Polska para nie zmarnowała tej szansy. Mimo że pozwoliła swoim rywalom na dwa przełamania powrotne w tym secie. W decydującym momencie to oni przełamali i ostatecznie wygrali to spotkanie, wykorzystując swoją pierwszą piłkę meczową. Mecz zakończył się zwycięstwem 2:0 (7:6(4), 6:4) Jana Zielińskiego i Hsieh Su-wei.